Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:2327.76 km (w terenie 146.00 km; 6.27%)
Czas w ruchu:110:54
Średnia prędkość:18.72 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:172 (88 %)
Maks. tętno średnie:148 (76 %)
Suma kalorii:4913 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:96.99 km i 5h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
17.96 km 7.00 km teren
01:05 h 16.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Droga do nikąd

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · dodano: 30.08.2010 | Komentarze 1

Na góralu, najpierw z zamiarem przejechania ścieżką wzdłuż Ropy do ławy w Gliniku. Jednak już na początku ścieżki małżeństwo wracające z łowienia ryb uprzedziło mnie, że nie ma przejścia, a tym bardziej przejazdu. Moja upartość i dociekliwość nie pozwoliła mi od razu zawrócić. Do skałek jeszcze ok, trochę prowadzenia, przechodzenia nad lub pod zwalonymi drzewami, lecz za skałkami droga się skończyła. Zawróciłam kawałek i pojechałam w górę wąwozem, potem jeszcze potłukłam się po parkowej.
Parę kiepskiej jakości fotek osuwiska nad Ropą




Koniec drogi

Przepraszam, jeżeli dalsza relacja z wyprawy będzie z opóźnieniem, nie wiem czy dam radę ją teraz dokończyć. Dla niecierpliwych, ciekawy opis naszej podróży możecie znaleźć na blogu Piotrka.
Kategoria do 50km, sama, teren


Dane wyjazdu:
39.74 km 1.00 km teren
02:35 h 15.38 km/h:
Maks. pr.:59.34 km/h
Temperatura:
HR max:172 ( 88%)
HR avg:148 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1504 kcal

Jak lepić serce w proch potrzaskane...

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 30.08.2010 | Komentarze 1

Jeżeli nie chcecie się dołować to nie czytajcie mojego bloga przez najbliższy czas.

10 razy pod krzyż w Ropicy



Nadzieja... czekać na nią prawie 2 lata, by dostać jej ogromną dawkę, a po chwili obudzić się ze snu i nie mieć jej wcale. Boli. Boli jak cholera. Umrzeć wewnętrznie, by zacząć wszystko od nowa, otworzyć nowy rozdział w swoim życiu. Szkoda tylko, że w pamięci nie ma opcji reset, byłoby to duże znieczulenie. Świat się pomylił? A może tylko pozwolił przejrzeć na oczy...
Czasem trzeba odejść nadal życząc komuś WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO

<
Kategoria do 50km, sama


Dane wyjazdu:
49.48 km 3.00 km teren
02:05 h 23.75 km/h:
Maks. pr.:59.90 km/h
Temperatura:
HR max:169 ( 87%)
HR avg:148 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1111 kcal

Trening, KW

Piątek, 27 sierpnia 2010 · dodano: 27.08.2010 | Komentarze 0

Kategoria do 50km, sama


Dane wyjazdu:
48.23 km 1.00 km teren
01:47 h 27.04 km/h:
Maks. pr.:50.05 km/h
Temperatura:
HR max:168 ( 86%)
HR avg:147 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 951 kcal

Zapier*alać trzeba

Środa, 25 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0

Zgodnie z zaleceniem prezesa ;P Nareszcie jakieś normalne średnie :)
Kategoria do 50km, sama


Dane wyjazdu:
66.93 km 1.00 km teren
02:33 h 26.25 km/h:
Maks. pr.:56.19 km/h
Temperatura:
HR max:166 ( 85%)
HR avg:147 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1347 kcal

Trening

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 24.08.2010 | Komentarze 0

Kontuzja wyeliminowała mnie ze wszelkich aktywności na całe 2 dni i z tego dwudniowego nieróbstwa zaczęło mnie już skręcać. Na szczęście dzisiaj z nogą lepiej co pozwoliło zrobić sensowny trening. Siła jest, ale po wjechaniu na Przeł. Małastowską zaczęłam czuć ścięgno i musiałam trochę odpuścić.
Kategoria 50-150km, sama


Dane wyjazdu:
57.00 km 35.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:51.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Supermaraton Kellys Podhalański

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

Pierwszy start od ponad miesiąca i chyba udany start. Na dobry początek każdy z uczestników dostał reklamówkę pełną różnych gadżetów razem z kuponami na dodatkowe atrakcje. To spowodowało, że spodziewaliśmy się super zorganizowanego maratonu. Nie do końca, może nie był to dobry złego początek, ale organizatorom można by zarzucić parę rzeczy.
Start o 11. Ruszyłam dość ostro i przez dłuższy czas utrzymywałam się z przodu. Był power, może też głód ścigania zrobił swoje. Gdyby to było krótkie XC to miałabym spore szanse na zwycięstwo. Niestety niedługo po wjechaniu w las wyprzedziła mnie Andżelika Nosek z PGNiG, a kilka kilometrów i kilka km dalej Ola Borowicz z KTMu. Na początku utrzymywałam się za nią, ale potem odpuściłam. Dużo traciłam na podejściach, bo moje nogi odzwyczaiły się od chodzenia. Tam gdzie tylko się dało próbowałam wyjeżdżać i szło mi to nawet nieźle, przed wyprawą nie pokonałabym niektórych ostrych podjazdów. Przed szczytem Lubania widzę kolejną goniącą mnie zawodniczkę, jednak nie daję się dojść i przyciskam jak najmocniej. Dużo też nadrabiam na zjeździe, gdzie jadę równo z panem Żakiem z Komańczy, którego tak nawiasem mówiąc reklamuję z tyłu ;) Zjazd pierwsza klasa, niech się wszelkie schody schowają przy tych kamieniach. Tylko dwa razy spada mi łańcuch, ale w porównaniu z poprzednimi awariami nie jest to nic poważnego. Być może teraz jest za długi i dlatego na zjazdach czasem ląduje poza największą zębatką korby. Trochę asfaltu i ponownie wjeżdżamy w las. Tutaj jestem pozytywnie zaskoczona. Jest jakieś 12 km do mety, a ja doganiam Olę i Angelikę. Początkowo trzymam się za nimi, jednak później mimo, że kop w nodze jest to nie mogę deptać na maxa, bo naciągnięty dwa dni wcześniej Achilles daje o sobie znać. Szkoda, bo mogło być ciekawie. Ja jednak jadę spokojnie do mety utrzymując 3 miejsce.
Nie sądzę, żeby oznaczenie trasy było tragiczne, może zabrakło w lesie ludzi z obsługi, ale na pewno dużym minusem był tylko jeden bufet na dystansie 50km, w takim upale powinny być przynajmniej dwa miejsca na trasie, w których zawodnicy mogliby uzupełnić wodę.
Na plus: pakiet startowy i zjazd z Lubania.

Padnięta przed startem

Podjazd pod Lubań


Dane wyjazdu:
108.00 km 2.00 km teren
04:40 h 23.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Już pożegnania nadszedł czas...

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · dodano: 19.08.2010 | Komentarze 2

Czyli z Aniaszem do NS odwieźć Piotrka z Markiem. Dane orientacyjne, licznik nie działa.
Kategoria 50-150km, z kimś


Dane wyjazdu:
60.00 km 10.00 km teren
02:30 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Treningowo, imprezowo

Środa, 18 sierpnia 2010 · dodano: 19.08.2010 | Komentarze 0

Przed południem na pierwszy od miesiąca trening z pulsem i muszę powiedzieć, że power jest niesamowity. Odejście kosmiczne, tak jakbym się z lokomotywy przesiadła na rakietę. Jeżeli Bop w sobotę nie nawali to ściganie się powinno mi dać mnóstwo radości.
Popołudniu niespodzianka, wpadła reszta ekipy wyprawowej:)
Kategoria 50-150km, sama, z kimś


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Passo dello Stelvio - podsumowanie

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 26.08.2010 | Komentarze 4

Takie małe podsumowanie w liczbach i nie tylko.
czas: 29 dni
dystans: 3356,35km
suma podjazdów: 29 280m
najwyższy punkt wyprawy: Passo dello Stelvio 2758m n.p.m.
najdłuższy dystans dzienny: 194km (1 dzień)
największa dzienna suma podjazdów: 2450m
Koszty:470zł + rzeczy zgubione
Odwiedzone kraje: Słowacja, Austria, Włochy, Szwajcaria, Słowenia, Chorwacja, Węgry
1. Dzień pierwszy
2. Dzień drugi
3. Dzień trzeci
4. Dzień czwarty
5. Dzień piąty
6. Dzień szósty
7. Dzień siódmy
8. Dzień ósmy
9. Dzień dziewiąty
10. Dzień dziesiąty
11. Dzień jedenasty
12. Dzień dwunasty
13. Dzień trzynasty
14. Dzień czternasty
15. Dzień piętnasty
16. Dzień szesnasty
17. Dzień siedemnasty
18. Dzień osiemnasty
19. Dzień dziewiętnasty
20. Dzień dwudziesty
21. Dzień dwudziesty pierwszy
22. Dzień dwudziesty drugi
23. Dzień dwudziesty trzeci
24. Dzień dwudziesty czwarty
25. Dzień dwudziesty piąty
26. Dzień dwudziesty szósty
27. Dzień dwudziesty siódmy
28. Dzień dwudziesty ósmy
29. Dzień dwudziesty dziewiąty
Przejechaliśmy przez 7 państw, 4 stolice, zdobyliśmy 12 przełęczy alpejskich, w tym 5 o wysokości przekraczającej 2000m n.p.m. Przeżyliśmy chwile radości ze zdobycia podjazdów, ale też chwile niezadowolenia, bo na wyprawie czasem ciężko znieść negatywne cechy charakteru, które w normalnym życiu aż tak nie przeszkadzają. Poznaliśmy również mnóstwo przyjaźnie nastawionych ludzi, tych którzy nas przyjęli pod swój dach, czy też na swoją trawę oraz tych spotkanych na trasie. Każde miłe, pokrzepiające słowo, gest były dla nas niezwykle cenne. Nigdy nie zapomnę dopingu innych kolarzy podczas wjazdu na Hochtor czy na Stelvio. Jechałam niby sama, ale tak naprawdę byli ze mną wszyscy którzy mnie wyprzedzali. Mimo, że nie było takiej gonitwy jak rok temu na Dookoła Polski, to jednak wycieczka ta miała charakter raczej sportowy. Przynajmniej w moim przypadku, kiedy nie miałam czasu, żeby zatrzymać się na górze aby podziwiać widoki, zrobić fotki, mam wrażenie, że najpiękniejsze fragmenty przejechaliśmy tranzytem. To wszystko dało mi dużo do myślenia jak ważne jest, aby dobrać się pod względem tempa. O ile jadąc we dwoje szybsza osoba nie ma wyjścia i poczeka, o tyle w większej grupie nie jest to takie proste. Nie każdy potrafi dostosować się do tempa najsłabszego, czy też poczekać tyle, żeby dać mu wystarczająco dużo czasu na odpoczynek na szczycie. Nie mogę narzekać na brak formy, zrobiłam wiele, aby alpejskie podjazdy nie odbiły się negatywnie na moim zdrowiu i podejrzewam, że gdyby nie mój trening przed wyprawą, to miałabym problemy, żeby wjechać tam na pusto. Niestety jestem kobietą i tego nie zamierzam zmieniać. Jak każda kobieta miewam też gorsze dni i nie moja wina, że akurat wypadły one podczas najcięższych fragmentów trasy. Mimo tego, że w moim odczuciu nie wszystko było idealne, to na pewno podróż ta przesadnie nazwana podróżą życia pozostanie na zawsze w pamięci. Nie planuję jeszcze następnych wakacji, dużo zależy od studiów, od tego ile będę miała wolnego czasu. Być może uda mi się jako geograf wyruszyć na wyprawę naukową niekoniecznie rowerem, jednak jeżeli już pojadę na dwóch kółkach, to chciałabym, żeby tym razem podróż miała charakter mniej sportowy, tak aby dokładnie poznać topografię i kulturę danego regionu.


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Home

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 17.08.2010 | Komentarze 1

Udało się :) osiągnąć nasz cel i szczęśliwie wrócić do domu. W niedzielę wjechaliśmy do Polski, a od wczoraj jestem w Gorlicach. Mam nadzieję, że szybko zbiorę myśli i nie będziecie musieli długo czekać na relację. Kolejna dłuższa wyprawa za mną bogata w przemyślenia, które przydadzą się w organizowaniu następnych tego typu wyjazdów. A tymczasem proszę o cierpliwość, fotki i tekst powinny się wkrótce pojawić. Dziękuję za towarzystwo na trasie i za duchowe wsparcie.
Na razie wrzucam linka do zdjęć z mojego aparatu. Nie ma ich zbyt wiele, bo za wolno jadę i nie mam czasu na focenie ;P jak tylko dostanę namiary na zdjęcia chłopaków to je gdzieś tutaj zamieszczę.