Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Górska Rowerowa Pielgrzymka

Dystans całkowity:657.99 km (w terenie 260.00 km; 39.51%)
Czas w ruchu:23:38
Średnia prędkość:16.34 km/h
Maksymalna prędkość:65.74 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:65.80 km i 4h 43m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.88 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gorlicka Pielgrzymka Rowerowa do Dębowca ;P

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 2

Oczywiście formalnie nie było żadnej pielgrzymki, ale oprócz mnie i Ośki w stronę Dębowca na rowerach z Gorlic lub okolic podążało jeszcze kilka osób. Niestety przez pracę i też przez kiepski stan kolana nie miałam możliwości, żeby uczestniczyć w pielgrzymce z Rzeszowa, ale przynajmniej udało się spotkać ze znajomymi rowerzystami :)

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Nie da Ci piesza, nie da szosowa, tyle błota co da Ci GÓRSKA ROWEROWA

Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 0

Pielgrzymka :)
Po raz trzeci na górskiej pielgrzymce rowerowej, po raz drugi tak się złożyło, że była ona w momencie, w którym najbardziej potrzebowałam wsparcia duchowego. Jak zawsze wspólne wędrowanie, a raczej w tym wypadku pedałowanie z Saletynami pozwala odzyskać wiarę w ludzi i w lepsze jutro, zrozumieć to, że cierpienie ma sens.
Nie wiem ile przejechaliśmy dokładnie, nie wiem też ile było przewyższeń i z jaką prędkością średnią pokonaliśmy trasę. Nie wiem, bo mi licznik nawalił. Nie ma to żadnego znaczenia. Bóg nie pozwolił mi przejechać tej trasy lajtowo, tak żebym nie mogła odczuć trudu pielgrzymowania. Dwa dni przed wyjazdem przeziębiłam się i w jego trakcie jeszcze bardziej sobie dopomogłam. Po powrocie do domu rozpalona od kataru i pewnie też od gorączki ledwo zmusiłam się do tego, żeby się umyć i zasnęłam budząc się po kilkunastu godzinach. Od pierwszego dnia również czułam Achillesa, zwłaszcza przy podchodzeniach, których nie brakowało.
Teraz jestem w trakcie błyskawicznej kuracji uzdrawiającej, żebym mogła dotrzymać danego słowa i pojechać w góry, tym razem już nie rowerem.
Dziękuję wszystkim za te kilka dni i mam nadzieję, że zobaczymy się za rok.
Relację z pielgrzymki uzupełnię jak dostanę jakieś zdjęcia, czyli nie szybko.

Dane wyjazdu:
35.00 km 20.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Jakieś straty muszą być

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 28.09.2010 | Komentarze 1



Dane wyjazdu:
50.00 km 35.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

To maraton? Nie, oni tylko trenują :D

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 28.09.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
60.00 km 40.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

Jak zostać zlanym i zlać innych ;P

Piątek, 17 września 2010 · dodano: 28.09.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
65.00 km 30.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bop

300 m od obiadu

Czwartek, 16 września 2010 · dodano: 28.09.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
62.15 km 15.00 km teren
03:30 h 17.76 km/h:
Maks. pr.:62.75 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Musztarda w bidonie

Niedziela, 20 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 1

Kotań- Dębowiec
Między innymi taką niespodziankę można było spotkać dzisiaj rano. Oprócz tego normą były przekręcone siodełka, hamulce, nawet zmienione koła. Ponadto niektóre rowery były ukryte przed właścicielami w toalecie, zwykle gustownie owinięte papierem toaletowym. Wyjechaliśmy dość wcześnie, bo ok 7. Zimno jak nie wiem co, ale znając siebie i swoje szybkie rozgrzewanie, zwłaszcza pod górkę, nie ubierałam się za ciepło. Po krótkim podjeździe zjazd zniszczonym asfaltem do Desznicy i podjazd na Skalnik. Udało mi się wyjechać po kamieniach bez zsiadania :)Przypomniało mi się jak 2 lata temu prowadziłam tutaj rower i w południe w upale i padałam. Dzisiaj było znacznie lepiej. Ostatni kawałek zjazdu również po kamieniach, tym razem ostrzejszych. Krótki postój pod kościołem w oczekiwaniu na Asię, która złapała na tym odcinku gumę. Dostaliśmy się do Mrukowej, a później szlakiem rowerowym, szosą i terenem na miejsce spotkania z grupą szosową. Po sesji na scenie i chwili dla fotoreporterów ;) zaczęliśmy jechać zabójczym tempem grupy pieszej pod sanktuarium. Ostatnie metry przejechałam na kapciu xD
Dzięki wszystkim za te kilka dni :)
A w dole mgły... © yeti91

Tradycyjna fotka na kładce © yeti91

Pielgrzymka w całości © yeti91


Dane wyjazdu:
64.81 km 40.00 km teren
04:43 h 13.74 km/h:
Maks. pr.:50.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Niech Was Pan błogosławi i niech Was pedał prowadzi

Sobota, 19 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0

Jaśliska - Kotań
To chyba nowe błogosławieństwo na drogę specjalnie dla rowerzystów :D Z takimi słowami ruszyliśmy w drogę. To był chyba najpiękniejszy, najbardziej emocjonujący, brudny w moim przypadku dzień. A tak podsumowując to najlepszy dzień podczas całej pielgrzymki. W Woli Niżnej skręciliśmy na podjazd do Jasiela i oczywiście przegapiliśmy skręt w prawo;).Ach ta nawigacja. Na szczęście nie trzeba było się daleko wracać, tylko do przejazdu przez rzekę. Oczywiście nie skorzystałam z kładki. Obok było jeziorko, dziwne jeziorko, a zarazem śliczne. Wystawały z niego uschnięte drzewa, strasznie przypominało mi ono pewne miejsce w Niemczech. Podjazd spoko i wszystko byłoby w porzo, gdyby nie łańcuch. Gdy po raz drugi spadł mi z kasety, musiałam poprosic niezastąpionego Mariusza o pomoc ;) Dotarliśmy razem z Piotrkiem, który zamykał grupę do reszty i dalej pod górę. Fantastyczna przeprawa zniszczoną kładką przez torfowiska i po wjechaniu w las zaczęła się zabawa. Bagienko lepsze niż wczoraj :D Przynajmniej miękkie lądowanie.Milutki i miejscami ostry podjazd na Kamień(827m w naszym przypadku) Z Kamienia zarąbisty zjazd, potem wyjechaliśmy na kamienistą drogę i następnie dalej niebieskim przez las do Barwinka. Był taki jeden superowy, krótki, ostry zjazd a za nim kałuże. Wybrałam nieodpowiednią, bo przednie koło zatrzymało mi się na środku, a ja poleciałam na bok w to gęste błoto xD Odtąd wyglądałam jak Jagna z bagna, ale ponoć błotna maseczka dobrze robi na cerę ;P Zatrzymaliśmy się przy wieży wojskowej,żeby zaczekać na resztę. Potem cała bandą wjechaliśmy na drogę krajową. Krótkie zakupy w sklepie w Tylawie i szlakiem rowerowym do Olchowca. Tutaj też błota nie brakowało. Od Polan szosą do Kotani. Na sam koniec totalnie nam odbiło i kilkuosobową grupą wybraliśmy się nad rzekę, żeby umyć rowery a przy okazji siebie. Najwygodniejszym sposobem było skakanie z rowerem do wody (nawet 1,5m gł.) lub wjeżdżanie do rzeki z rozpędu :) Bartek nie miał w tym sobie równych :P
Pozdro wariaty ;)
Mariusz i jego ful wypas rower w pięknej scenerii © yeti91

Przejazd przez kładkę na torfowiskach © yeti91

Taki fajny zjazd...tylko czemu oni prowadzą rowery :P © yeti91

No comment © yeti91

Ups...wpadłem xD © yeti91

Mimo strat wciąż uśmiechnięci © yeti91


Dane wyjazdu:
62.45 km 38.00 km teren
04:42 h 13.29 km/h:
Maks. pr.:59.01 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trasa wybitnie downhillowa

Piątek, 18 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0

Orzechówka - Jaśliska
Na miły początek dnia podjeździk pod altankę, ale nie było tak źle, dogoniliśmy szosową, na górze chwila na złapanie głębszego oddechu. Później asfaltem i w jakiejś wsi skręciliśmy na betonową drogę, potem jeszcze w lewo i po jakimś czasie betony zniknęły. Zostały tylko hopki z trawy. Przeprawiliśmy się przez ściernisko w poszukiwaniu przejezdnej drogi. Okazało się, że nie miało to żadnego sensu, bo tak naprawdę jedziemy w złym kierunku. Powrót do asfaltu i głownie asfaltem do Beska. Postój pod centrum i następnie do Orzechówki terenową drogą. Było trochę błądzenia w lesie, trochę zawracania. Pamiętam jak podjechaliśmy na samą górę i była jakaś droga w dół, ale zawróciliśmy bo niewielu było chętnych do przedzierania się przez pokrzywy. Ostry podjazd i jakoś trafiliśmy tam, gdzie mieliśmy wyjechać. Z Odrzechowej kamienistym podjazdem, potem stromym podejściem do zielonego szlaku. Stromym i z rowerem na plecach, taka forma drogi krzyżowej. Nabożeństwo inne niż wszystkie, ale za to jak przemawiające do wnętrza. Kawałek pod górę zielonym i chwilka odpoczynku na polance. Nawet ładne widoczki. Zrobiliśmy sobie pamiątkową fotkę i ścigani przez wściekłe krowy ruszyliśmy dalej.W pobliżu znajdowała się jakaś trasa downhillowa, ale chyba nie trafiliśmy na nią. Za t było chyba lepiej niż downhill, hardcore :)Przedzieraliśmy się przez strome wąwoze, ciągle potykając się o jakieś pnie i konary. Na koniec bród i oczywiście utopiłam się na środku rzeki i po co się wypinałam ?:D Chwileczkę asfaltem, zrobiliśmy sobie wyścigi z Mariuszem, ale musieliśmy wyhamować, zeby nie wpaść w kogoś. Wernejówka - sesja zdjęciowa w rzece i zaczynamy zabawę. Najlepszy odcinek wyprawy w Beskid Niski. Błota tutaj chyba nigdy nie brakuje, raj dla offroadowców. Myślałam, że po to będzie najbrudniejszy etap pielgrzymki. Nie było tak źle. Następny dzień przyniósł więcej błotnistych wrażeń. Przejechaliśmy przez polankę, zrobiliśmy kąpiel rowerkom w potoczku i znowu podjazd, na Ruską Górę tym razem. Nie było widać stada 200 krów, ani też dzikich koni, może to nawet dobrze. Z Ruskiej Góry jeszcze na Łysą Górę gdzie pod kapliczką odmówiliśmy różaniec. Kamienistym zjazdem dotarliśmy do Jaślisk.
Droga to pojęcie względne © yeti91

Nawet jazda pod górkę może być przyjemna © yeti91

Nie ma jak przytulic się do drzewa :P © yeti91

Droga Krzyżowa © yeti91

Wspólna fotka na polanie © yeti91

Trasa downhillowo-wspinaczkowa © yeti91

Niektórzy bardzo lubią wodę ;P © yeti91

Inni trochę mniej... © yeti91

Nawet ksiądz ma upadki © yeti91

Pogoń za ... no właśnie kim? © yeti91

Modlitwa pod kapliczką © yeti91


Dane wyjazdu:
83.49 km 40.00 km teren
05:49 h 14.35 km/h:
Maks. pr.:46.08 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

To chyba tutaj , ale GPS pokazuje inaczej xD

Czwartek, 17 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0

Rzeszów - Orzechówka
Początek. W tym roku już wiemy,że jedno jest lepsze-pogoda. Chociaż słońce jeszcze się nie pokazało, to przynajmniej nie leje. Ruszamy najpierw ulicą, potem całą bandą wjeżdżamy na ścieżkę rowerową. Po chwili rozdzielamy się i szosówka jedzie prosto, a my w prawo. pierwszy podjazd pokonany i nie zerwałam łańcucha xD już jest dobrze. Ale to dopiero początek... Zaraz przed kładką wypadł mi bidon i potem, żeby dogonić peleton ostro ruszyłam. Za ostro. Miałam wysokie przerzutki i zdecydowanie za mocno nacisnęłam na pedał. Musiałam wtedy rozwalić łańcuch. Zaraz za kładką coś zaczęło syczeć - mam flaka :D Szybka wymiana i jadę dalej. Przed przylaskiem wkurzyłam się na przeskakujący łańcuch, bo wiedziałam, że coś z nim nie tak więc zatrzymałam się i zaczęłam skuwać. Już delikatne wypowiedzi typu: "Jeżeli nie jesteś przygotowany sprzętowo, to nie bądź egoistą i nie jedź na górską, bo nikomu na Ciebie nie będzie chciało się czekać" sugerowały mi, że przez taką pierdołę jak zerwany łańcuch chcą mnie wywalić z górskiej. Oczywiście tylko w razie poważnej awarii, zrezygnowałabym. Następnie przez las pod górę, przekroczyliśmy asfaltową drogę i rozpoczęliśmy podjazd na Wilcze. Jechało mi się super. Wiadomo, że jak zawsze męczyłam się pod górkę, i wyglądałam jak parowóz, ale i tak jechało mi się nadzwyczaj lekko. Jakiś dziwny power towarzyszył mi przez całą pielgrzymkę. Nie pamiętam dokładnie trasy, mimo, że była taka sama jak ubiegłoroczna. Cały czas błądziliśmy po bezdrożach i to bardzo dosłownie po bezdrożach ;P Najlepsza droga to chyba ta, której nie było, tzn troszkę zarosła. Chcąc przedostać się na drugą str. górki wpakowaliśmy się w takie trawsko, że było hmmm brak słów. Było miło :)Potem przez ściernisko i w końcu trafiliśmy na jakąś leśną drogę gdzieś w okolicy Jabłonki. Tam podzieliliśmy się na mniejsze grupy i tak dotarliśmy do Orzechówki, głównie asfaltem. Wieczorem miało miejsce spotkanie, na którym każdy miał się przedstawić. Najbardziej oryginalny własny opis: " W klasie maturalnej byłem 16 lat temu" xD
Pierwszy ostrzejszy zjazd i pierwsze OTB © yeti91

Postoj w Przylasku © yeti91

akrobacje na slickach © yeti91

Wilcze © yeti91

Strach w oczach Asi :P © yeti91

Ścieżka troszkę zarosła XD © yeti91