Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.Więcej o mnie.
Moje rowery
Najciekawsze wyprawy:
Passo dello Stelvio 2010
Dookoła Polski 2009
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty10 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień1 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik8 - 0
- 2022, Sierpień11 - 0
- 2022, Lipiec21 - 0
- 2022, Czerwiec19 - 0
- 2022, Maj17 - 0
- 2022, Kwiecień22 - 0
- 2022, Marzec22 - 0
- 2022, Luty16 - 0
- 2022, Styczeń22 - 0
- 2021, Grudzień21 - 0
- 2021, Listopad23 - 0
- 2021, Październik16 - 0
- 2021, Wrzesień16 - 0
- 2021, Sierpień17 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec23 - 0
- 2021, Maj25 - 0
- 2021, Kwiecień23 - 0
- 2021, Marzec25 - 0
- 2021, Luty19 - 0
- 2021, Styczeń27 - 0
- 2020, Grudzień21 - 0
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik20 - 0
- 2020, Wrzesień26 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec22 - 0
- 2020, Czerwiec27 - 0
- 2020, Maj20 - 0
- 2020, Kwiecień21 - 0
- 2020, Marzec20 - 0
- 2020, Luty21 - 0
- 2020, Styczeń7 - 0
- 2019, Grudzień13 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik17 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień16 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj5 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec6 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik3 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 0
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj2 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 0
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń16 - 0
- 2017, Grudzień7 - 0
- 2017, Listopad17 - 0
- 2017, Październik16 - 0
- 2017, Wrzesień20 - 0
- 2017, Sierpień6 - 1
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj20 - 0
- 2017, Kwiecień15 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad20 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień23 - 1
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec14 - 0
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec22 - 0
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń11 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień15 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec8 - 0
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj5 - 0
- 2015, Kwiecień14 - 0
- 2015, Marzec8 - 4
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień2 - 0
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Kwiecień10 - 1
- 2014, Marzec5 - 0
- 2014, Luty1 - 0
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad9 - 3
- 2013, Październik7 - 5
- 2013, Wrzesień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień14 - 0
- 2013, Marzec15 - 0
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad2 - 0
- 2012, Październik18 - 0
- 2012, Wrzesień17 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec9 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec23 - 2
- 2012, Luty2 - 0
- 2011, Grudzień8 - 2
- 2011, Listopad10 - 0
- 2011, Październik18 - 1
- 2011, Wrzesień2 - 2
- 2011, Lipiec1 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 10
- 2011, Maj9 - 6
- 2011, Kwiecień12 - 6
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Luty1 - 3
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień5 - 7
- 2010, Listopad15 - 7
- 2010, Październik19 - 13
- 2010, Wrzesień12 - 6
- 2010, Sierpień26 - 10
- 2010, Lipiec29 - 19
- 2010, Czerwiec34 - 37
- 2010, Maj15 - 40
- 2010, Kwiecień32 - 16
- 2010, Marzec28 - 13
- 2010, Luty7 - 9
- 2010, Styczeń4 - 5
- 2009, Grudzień15 - 8
- 2009, Listopad18 - 21
- 2009, Październik15 - 18
- 2009, Wrzesień29 - 13
- 2009, Sierpień22 - 15
- 2009, Lipiec26 - 7
- 2009, Czerwiec29 - 25
- 2009, Maj20 - 29
Wpisy archiwalne w kategorii
Vuelta de Andalucia
Dystans całkowity: | 898.60 km (w terenie 23.00 km; 2.56%) |
Czas w ruchu: | 58:00 |
Średnia prędkość: | 15.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.90 km/h |
Suma podjazdów: | 6594 m |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 128.37 km i 8h 17m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
109.03 km
1.00 km teren
07:29 h
14.57 km/h:
Maks. pr.:50.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
Sweet home Granada
Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 20.04.2014 | Komentarze 0
OD POCZĄTKU Route 2,563,868 - powered by www.bikemap.net
Ostatni dzień, jestem tego pewna. Dzisiaj a muerte jadę do prysznica i mojego łóżeczka :D
Stacja okazała się jednak otwarta, po 6 rano pojawił się sprzedawca. Wstąpiłam więc, z nadzieją że można kupić tutaj wodę. Mimo, że półki były puste, to znalazła się butelka i dla mnie, a pan na mój widok nawet nie chciał pieniędzy za nią.
Zaczynam od podjazdu wśród oliwek
Żeby dostać się do Granady muszę przebić się przez góry.
Sierra Subbetica
Sierra Ahillos
Miałam dobre przeczucie, żeby wyjechać przed świtem, o 12 termometr już wskazywał 32 stopnie,a tak naprawdę w Hiszpanii południe jest przesunięte o godzinę później, więc wyobraźcie sobie co było potem... piekło. Nie wyobrażam sobie tutaj jazdy w lecie.
Schładzanie
Alcala la Real
Siesta
Prawie
i Sierra Nevada
Atarfe
Jeszcze tylko kilka km
i w domciu :)
Kategoria wyprawy, Vuelta de Andalucia, España, 50-150km, sama
Dane wyjazdu:
127.74 km
4.00 km teren
08:14 h
15.51 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
Kordoba
Środa, 16 kwietnia 2014 · dodano: 20.04.2014 | Komentarze 0
Route 2,563,741 - powered by www.bikemap.net
Startuję tradycyjnie tuż po wschodzie słońca, jeszcze tylko spoglądam na mój nocleg i podążam do Kordoby, do której zostało mi 70 km.
Guadalquivir o poranku
Droga prowadzi głównie przez hopki poprzez plantacje pomarańczy. Ale zdarzają się i takie cuda:
Las palmowy
Almodóvar del Río
Przed Kordobą robi się nudno, płasko i tłocznie. Dopiero w mieście pojawia się ścieżka rowerowa. Sama Kordoba przepełniona jest turystami, jak zresztą cała Andaluzja w Wielki Tydzień, ciężko się przedostać przez wąskie uliczki, a jak już muszę zsiąść z roweru, to prawie się wywracam bo bloki na kamieniach ślizgają się niemiłosiernie.
Muzeum
meczet - katedra
Młyny arabskie
Puente Romano i katedra w tle
Siesta z pięknym widokiem w tle
Dziedziniec - katedra
Uliczka kwiatów
Najlepszym miesiącem na odwiedzenie Kordoby, właśnie ze względu na kwiaty, jest maj. Odbywają się wtedy zawody na najpiękniejsze patio i prawie wszystkie dziedzińce udostępnione są do zwiedzania.
Żydowska dzielnica
tak, tak tam w lustrze to ja...
Colegio Romano
Świątynia rzymska
Procesja
Kordobę opuszczam o 17 chcąc dzisiaj zrobić jeszcze jak najwięcej km, tak żeby jutro już spokojnie dojechać do Granady.
i zaczyna się pod górę
Espejo
Pierwszy znak z km do Granady!
i cały czas podążam Camino, w następny dzień nawet spotkałam kilku pielgrzymów
Dzień, kończę na stacji benzynowej, która niby według informacji była otwarta, ale w rzeczywistości nie widziałam na niej żywej duszy. Dobranoc
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria wyprawy, sama, España, 50-150km, Vuelta de Andalucia
Dane wyjazdu:
161.91 km
4.00 km teren
09:04 h
17.86 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
W barze
Wtorek, 15 kwietnia 2014 · dodano: 20.04.2014 | Komentarze 0
Route 2,563,844 - powered by www.bikemap.net
Startujemy z widokiem na Villamartin
Kolejny dzień rozpoczynam od niewielkich hopek, po ok. 23 km wjeżdżam na drogę krajową i zaczyna się najgorsze 50 km wyprawy. Totalnie płasko, nudno, do tego duży ruch i pełno tirów. Przykro mi, nie było gór, to też zdjęć nie będzie ;P A na serio to musiałam oszczędzać baterię w aparacie.
10 km przed Sevillą, w Dos Hermanas (Dwie siostry w tłumaczeniu na polski) zaczyna się czerwona ścieżka rowerowa, która niby jest, ale co chwilę znika i pojawia się znowu, aż w końcu zmienia kolor nawierzchni na zielony i prowadzi nas do samego centrum. Zwiedzanie zaczynam od parku Maria Luisa
Plaza de America
Plaza de España
Prawie jak sukiennice w Krakowie ;P
Prawie jak Wenecja ;P
Potem udaję się w kierunku centrum po drodze mijając informację turystyczną (ten budynek z tyłu)
i kontynuuję
Palacio San Telmo
Torre del Oro
Guadalquivir i Puente de Triana
Plaza de Toros
Po zrobieniu małej rundki zawracam i jadę w stronę katedry szukając jakiegoś baru. Zobaczyłam napis palella za 5 euro i skusiłam się. Nie doczytałam tylko, że to cena za małą porcję. No cóż, raz się żyje, a paelli jeszcze nigdy nie jadłam.
Dosiadłam się do niejakiego José, który też jest pasjonatem kolarstwa, jednak wygodnej jego odmiany - na szosie i z noclegiem w domu lub hotelu. Nic więc dziwnego, że był pod wrażeniem mojego pomysłu na spędzenie wakacji wielkanocnych.
Na szczęście na procesję nie muszę długo czekać, ani też specjalnie jej szukać. Ku Klux Klan pojawia się sam.
Jest tyle turystów, że ciężko znaleźć miejsce na zrobienie dobrego zdjęcia, na ulicach słyszę więcej niemieckiego niż hiszpańskiego, a przedostanie się pod katedrę okazało się horrorem, bo akurat procesja podążała tą samą drogą.
Katedra
Z Sevilli wydostaję się ścieżką rowerową wzdłuż rzeki i znowu pojawia się ten sam problem co przed Gibraltarem - zaplanowana droga jest już autostradą. Po kilku minutach udaje mi się jednak znaleźć coś zastępczego i mogę jechać dalej.
Po drodze zagaduje do mnie jeden kolarz, który też lubi tego typu wyprawy. Miło czasem do kogoś się odezwać, bo po kilku dniach jazdy samemu zaczyna tego brakować. Zatrzymuję się w Lora del Río i zagaduję do gości przy barze czy nie ma tu jakiegoś taniego hostelu. Jeden zaprowadza mnie pod hostel Portuguesa, jednak cena 20 euro (5 euro zniżki dla mnie) to wciąż za dużo. Nie potrzebuję aż tak dobrych warunków. Robi się już ciemno, więc próbuję znaleźć coś na gospodarza. Niestety nie działa, prosząc o skrawek ziemi w ogródku, każdy odsyła mnie do sąsiada - "To dobrzy ludzie, na pewno pomogą". W ten sposób jestem zmuszona kontynuować. Zatrzymuję się kilka km dalej na stacji benzynowej, gdzie miły pan pomaga mi znaleźć nocleg w restauracji, gdzie pracuje jego siostrzenica. 15 euro jestem w stanie wydać, to była moja maksymalna kwota. W dodatku w barze, spotykam dwóch gości, którzy widząc, że przejechałam 160 km i nic nie zamawiam sponsorują mi jedzenie i picie. Miło, tylko czemu oni muszą być pijani, żeby być gościnnymi. Oczywiście nie było to bezinteresowne, bo jeden z nich usilnie zapraszał mnie na spacer. Ja jednak grzecznie odmawiam, mówię dobranoc i idę spać. Nie ze mną takie numery :P
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria 150-250km, España, sama, Vuelta de Andalucia, wyprawy
Dane wyjazdu:
106.90 km
3.00 km teren
07:32 h
14.19 km/h:
Maks. pr.:66.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1640 m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
Villamartin
Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 0
Route 2,563,572 - powered by www.bikemap.net
Tak wyglądał mój aparatment
i wschód słońca z niego
Na szczęście obok znajduję otwarty sklep i mogę zaopatrzyć się w wodę. Przy okazji pogadałam sobie chwilę ze sprzedawcą, który też lubi podróżować, a jak się przyznałam do narodowości to pokazał mi 20 zł, które dostał od polaka pracującego kiedyś w okolicy. Stwierdził, że Polacy to dobrzy ludzie...Dziwne, my chyba tylko na siebie nawzajem narzekamy...
Po 2,5 km skręcam w lewo i zaczynam podróż przez góry porośnięte dębem korkowym.
Klimatyczne miejsce, Powykręcane drzewa, wystające skały, głęboko wcięte doliny rzeczne i do tego ciemne chmury nad głową i totalne odludzie przez 50 km. Mrocznie się zrobiło, a nawet spadły pierwsze i ostatnie na tej wyprawie krople deszczu.
Puerto de Galis 417m
Przedzieram się na drugą stronę gór i wychodzi słońce i na horyzoncie pojawia się Sierra de Grazalema
Zjeżdżam w dół do Ubrique - miasteczka słynącego z produkcji skór.
Jestem głodna i mam ochotę na coś większego niż chleb z serkiem topionym, miejscowy poleca mi bar La Herradura, gdzie się zatrzymuję. Dzisiaj siesta na bogato
Po sytym obiadku ruszam dalej
Ubrique
Po paru kilometrach zaczyna się zjazd. W pewnym momencie gubię butelkę z wodą, a chcąc ją ścisnąć mocniej urywam pasek. Zapominam, że dzięki temu paskowi moje sandałki trzymały się na swoim miejscu. Ruszam i niestety było to najszybsze miejsce mojej wyprawy a jeden sandał odfrunął i nawet nie wiem kiedy to się stało. Niby wróciłam się, żeby poszukać, ale nic nie znalazłam. Wkurzona na siebie samą musiałam jechać dalej. Nie pierwszy to raz jak zgubiłam sandała w ten sposób, tylko że tamte kosztowały 30zł, a te prawie 30 euro :/
Sierra de Grazalema
Dojeżdżam do Villamartin i zaczynam poszukiwanie noclegu.
Niestety najtańsza cywilizowana opcja kosztuje 25 euro, więc odpada na wstępie. Jadę kilka km dalej i udaje mi się znaleźć taki oto apartament.
Wszystko legalnie, zapytałam się czy mi pan użyczy trochę ogródka ;)
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria 50-150km, España, sama, Vuelta de Andalucia, wyprawy
Dane wyjazdu:
156.36 km
2.00 km teren
09:18 h
16.81 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1410 m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
Los Angeles
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 1
Route 2,563,423 - powered by www.bikemap.net
Wstałam wcześnie, jeszcze w ciemnościach, żeby umyć się i pozbierać zanim się ludzie obudzą. Jednakże w górach chyba wcześniej wstają i już przed 8 można było kogoś spotkać.
Atajate o poranku
Droga zaczęła się od niewielkich podjazdów z mnóstwem pięknych widoków i miradorów, a tym samym okazji do zatrzymania się
Mirador de Castañares
Benadalid
Nie ma to jak kolarska opalenizna :D
Kawałek dalej kolejna malowniczo położona miejscowość
Algatocín
a za nią
Mirador del Genal
i zaczynamy zjazd :)
Zazwyczaj jak widzę ten znak, to zaciskam zęby i przygotowuję się psychicznie na podjazd, ale tym razem było w dół.
Gaucín
Hacho de Gaucin
Z Gaucin jechało się naprawdę miło, wydaje mi się, że ok 10 km zjazdu po zakrętach i niekiedy serpentynach. W pewnym momencie dogoniłam gościa, który wyprzedził mnie jeszcze na górze jak robiłam zdjęcie. Ja na rowerze,on na motorku. Na prostej miał przewagę, ale za to na każdym zakręcie jechałam szybciej niż on, aż w końcu udało mi się go wyprzedzić. Nigdy nie zapomnę jego uśmiechu w lusterku :D
Następne kilkadziesiąt km to w miarę płaski teren z niewielkimi wzniesieniami
Jimena de la Frontera
No tak Proszę Państwa... tylko usunąć kreseczkę i witamy w Kanadzie!
A kilometr dalej...
Przejeżdżam przez to piękne miasteczko, a nawet zatrzymuję się w sklepie.
Im bliżej do morza, tym więcej podjazdów
Słońce grzeje mocno, wiatr też przeszkadza, a do tego droga, którą chciałam jechać okazała się być autostradą. Moja mapa jest z przed kilku lat,a u nich budowa dróg idzie szybciej niż u nas. Nie miałam wyjścia, musiałam znaleźć jakąś alternatywę, więc jechałam dalej wzdłuż autostrady.Planowałam zrobić siestę na Gibraltarze, ale musiałam się wcześniej zatrzymać.
Siesta tuż przy wjeździe na pole golfowe.
Trochę widoków na łączki
i dojeżdżam do San Roque
Pytam się w centrum jak się dostać na Gibraltar, tak żeby nie jechać autostradą, bardziej jednak pomaga mi mój atlas drogowy. Jadę bocznymi drogami przez tereny rafinerii, aż w końcu wyłania się zza chmur.
Trochę tworczości na murze po drodze
i po kilku km jesteśmy
Gibraltar wita nas bardzo chłodno, i wszystko pozostaje w tym klimacie:pogoda, chmury, wiatr, ludzie. Chcę jak najszybciej dojechać do Europa Point i wrócić do Hiszpani.
Dziwnie się czuję widząc znaki po angielsku...
A na samym krańcu Europy
mix
od migracji ptaków
poprzez meczet
aż po polski pomnik.
Byłam, widziałam. Czas wracać.
Hiszpania wita mnie cieplutko, ludzie, słońce, delikatna bryza. Tak można jechać ;)
Wracam do San Roque, tym razem inną drogą. Kierowałam się drogowskazami i 100m za jednym rondem ujrzałam piękny znak Autovia, ale bez żadnych zakazów jazdy rowerem itp. Jako, że zawrócić było ciężko, a do miasteczka zostało 2km, zignorowałam to i przyspieszyłam. Po jednym kilometrze autostrada faktycznie skończyła się, a ja byłam już prawie w San Roque. Tam zapytałam się tych samych ludzi jak się wydostać, tym razem na północ i pojechałam dalej. Słońce zaczęło zachodzić, a ja byłam jakieś 20 km od najbliższej miejscowości. W pewnym momencie na skrzyżowaniu zauważyłam radiowóz policyjny i policjanta machającego, żebym się zatrzymała. Trochę się zdziwiłam, bo przecież nic nie przeskrobałam... a młody policjant zatrzymał mnie z troski o mnie. Mimo, że miałam 4 lampki i kamizelkę odblaskową, postanowił jechać za mną i tak przez 15 km ze średnią 20km/h aż dojechaliśmy do Los Angeles. Tam zostawił mnie przy restauracji i kazał czekać na kolegów, a Ci z kolei załatwili mi nocleg na tarasie :)
Rozmowa z policjantami
-Gdzie jedziesz? Jest już ciemno.
- Do Sevilli.
- Ale to daleko.
- No tak, 200 km. Nie dzisiaj.
- Gdzie chcesz spać?
- Gdziekolwiek, znajdę coś.
- Sama jesteś. Gdzie masz chłopaka.
- Nigdzie. Nie mam.
- O biedna dziewczynka.
- A nie zimno Ci będzie na tarasie?
- Nie, jestem Polką. Nie czuję zimna.
- Ach te Polki...
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria 150-250km, España, sama, Vuelta de Andalucia, wyprawy
Dane wyjazdu:
83.44 km
2.00 km teren
06:58 h
11.98 km/h:
Maks. pr.:57.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2152 m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
Atajate
Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 0
Route 2,563,250 - powered by www.bikemap.net
Pobudka!
Nie ma nic lepszego od pobudki w miliongwiazkowym hotelu z pięknym widokiem z okna ;P
Zimny prysznic na orzeźwienie i w drogę
Jeszcze tylko spojrzenie na Camino, które pomimo rozpoczęcia prac remontowych można jeszcze przejść (przynajmniej Rafael, który wspina się tu od dwóch tygodni, był tam kilka dni temu).
i zaczynam podjazd. Cały czas towarzyszy mi zimny i mocny wiatr. Nie wiem czy tutaj tak jest zawsze, ale jak wspinaliśmy się dwa miesiące temu warunki były podobne.
Po kilku kilometrach pod górę żegnam El Chorro i ruszam na Ardales. Zapowiada się ciężki dzień.
Embalse del Conde de Guadalhorce.
Ardales - niewielkie miasteczko z prehistorycznymi znaleziskami w okolicy
Droga do El Burgo zaczyna się podjazdem, którego końcówkę lub też początek zjazdu możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.
Zjeżdżam do doliny, pojawia się więcej zieleni
Sierra Prieta
i zaczynam kolejny podjazd. Im wyżej tym mniej cienia, ale za to budowa geologiczna lepiej widoczna ;)
W El Burgo nabieram sił przed kolejnym podjazdem,
który przerywam przy Miradorze del Guarda Forestal
Po sjeście zostaje mi kilka km podjazdu
Sierra Blanquilla
Trochę zjazdu
i jakieś 2 km pod górę do Puerto del Viento
Następnie ruszam w dół, żeby zobaczyć Rondę, miasto zawieszone na skale, przedzielone kanionem na dwie części.
Niestety, nie dotarłam do Tajo, miejsca, z którego Ronda wygląda najbardziej spektakularnie. Chyba już opadałam z sił...
Za Rondą zaczynam kolejny podjazd
i już w promieniach zachodzącego słońca docieram do Atajate, gdzie znajduję nocleg przy źródełku.
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria 50-150km, España, sama, Vuelta de Andalucia, wyprawy
Dane wyjazdu:
153.22 km
7.00 km teren
09:25 h
16.27 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1392 m
Kalorie: kcal
Rower:Mustang
El Chorro
Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 0
Route 2,563,115 - powered by www.bikemap.net
Miałam w planach przejechać Camino de Santiago z Lizbony, ale w związku z ceną autobusów i problemami z przetransportowaniem roweru, postanowiłam jednak pokręcić się po okolicy. Mustang może do wyprawowego sprzętu nie należy, bo jazda na oponach terenowych to taka traktoriada trochę, ale mimo tego nie było aż tak źle. Nie zawiódł.
Trasa jaką sobie wymyśliłam nie należała do najlżejszych, nie brakowało przedzierania się przez góry z długimi podjazdami. Do tego dochodziły wysokie temperatury i często silny wiatr niekoniecznie w plecy. Z drugiej jednak strony rower nie ważył 60kg, tylko pewnie połowę z tego, ani też nie pokonywałam przełęczy powyżej 2000 m n.p.m. jak to kiedyś bywało. Pomimo tego wyjazd ten był dla mnie swego rodzaju niewiadomą i na wszelki wypadek wiozłam folię i taśmę, żeby móc w razie czego rower zapakować i wrócić autobusem.
Zaczynamy i...
niespodzianka :) A jednak jedziemy Camino de Santiago ( czasem piszę w liczbie mnogiej, bo przecież jest nas dwoje - ja i rower ;) )
Żegnam się z Sierrą Nevadą i znanymi mi okolicami, wjeżdżając w bardziej płaski teren.
;)
Tuż przed Loją pojawia się miły widok na rejon wspinaczkowy
A samo miasto prezentuje się następująco
Miałam spore problemy, żeby wydostać się na właściwą drogę, ponieważ do Antequery cały czas biegnie autostrada, a nie ma żadnej równoległej do niej drogi. Trzeba było pokombinować trochę. Najpierw jednak trafiam tutaj
Następnie
By w końcu dostać się w bardziej górzyste okolice i pomęczyć w słońcu na podjazdach
Jest tak gorąco, że muszę się zatrzymać i spędzić przynajmniej pół godziny w cieniu.
Siesta :)
Potem nieco schłodzona ruszam dalej walczyć z podjazdami i ze słońcem
Zatrzymuję się na chwilę w Mercadonie w Archidonie, żeby naładować baterie
Archidona
i podążam najpierw kilka km gruntową drogą wzdłuż autostrady, później już asfaltową, do Antequery.
Enamorados/Zakochani
Zamek - Antequera
W samym mieście, zanim znalazłam właściwą drogę, trochę się pogubiłam, ale z pomocą mieszkańców udało mi się wydostać i znowu wjechać w góry.
Sierra de Chimenea
Przed wyjazdem współlokator zapytał się mnie czy nie boję się wilków, skoro nie mam namiotu i planuję spać gdziekolwiek. Oto odpowiedź - Park Wilków 7km, a wieczór się zbliża... :D
Mogę Was uspokoić, od tego drogowskazu przejechałam jeszcze ponad 30 km, do znanego mi już miejsca.
El Chorro by night
Przy El Chorro spotkałam Rafaela z Monachium, który jak się okazało w 2009 r. jeździł sam rowerem po Alpach, w tym też zdobywając Stelvio. Teraz podróżuje sobie busem po Europie.Świat jest mały...
NASTĘPNY DZIEŃ
Kategoria 150-250km, España, sama, Vuelta de Andalucia, wyprawy