Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
114.36 km 15.00 km teren
07:54 h 14.48 km/h:
Maks. pr.:50.97 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

DZIEŃ VIII Kein Strom

Poniedziałek, 26 lipca 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

<= Poprzedni
Następny =>

Rano babcia zaprasza nas na śniadanie - chleb z marmoladą popity kawą z mlekiem. Mniam pyszne było.

Przy okazji tego zaproszenia zwiedzamy dom babci, w którym pełno jest dziwnych przedmiotów, mnie kojarzących się z czarownicą lub delikatniej mówiąc ze znachorką (laleczki, zioła, tajemnicze słoiczki, butelki itp.). Żegnamy się ze staruszką, która broni się jak może przed aparatem, i jedziemy dalej w górę rzeki Traun.

Pożegnanie

Nie kręcimy prosto do Hallstatt, tylko postanawiamy pojechać ścieżką rowerową dookoła jeziora.

Szuterek prowadzi nas przez ostre hopki,cały czas z pięknymi widokami na miasto i jezioro.


Co my tam widzimy???

W Hallstatt zaczyna padać, chowamy się więc pod dachem supermarketu przy okazji robiąc zakupy.

Późnej jakiś posiłek nad wodą i zaczynam poszukiwanie tego, na czym w Hallstatt najbardziej mi zależało, czyli kaplicy czaszek. Bardzo ciekawe jest to, że wszystkie czaszki są podpisane imieniem i nazwiskiem zmarłego oraz pomalowane w kwiatki. Wstęp chyba 1,5 euro jeżeli dobrze pamiętam. Wg mnie, warto.


W mieście spotykamy Polaków z Wrocławia polecających nam inną uroczo położoną miejscowość, jednak nam ono jest w ogóle nie po drodze. A wracając do naszego Hallstatt, tak z ciekawostek, jest ono uznawane za jedną z najstarszych osad na świecie, a ponadto nieopodal "Słonego miasta" znajduje się najstarsza na świecie czynna do dzisiaj kopalnia soli kamiennej. My nie zwiedzamy kopalni, jedziemy dalej, we wstępnych założeniach mieliśmy dojechać dzisiaj nawet w okolice Zell am See. Nie, aż takie cuda się nie zdarzają. Pokonujemy nasz pierwszy poważniejszy podjazd - Pass Gschutt. Jakieś 10km pod górę, początkowo w miarę lekko, dopiero końcówka ostrzejsza,

do pokonania mieliśmy jakieś 460m w pionie. Nasz peleton szybko rozciąga się, towarzyszy czekających na mnie spotykam w Gosau,

Alpy z Gosau
ja jadę dalej nie zatrzymując się, oni ruszają później po chwili wyprzedzając mnie i czekają na przełęczy.

Zjeżdżamy w dół, później jeszcze mamy trochę małych podjazdów i jedziemy ponownie w dół wzdłuż kanionu lodowcowej rzeki Lammer.

aż do Gollig, gdzie skręcamy na Bischofschofen jadąc tym razem bardzo odczuwalnie w górę rzeki Salzach.

Jedzie mi się coraz gorzej, przed Werfen ciągnę już ostatkiem sił nawet po prostym ledwo kręcąc, następnego dnia już wiem czemu mi prąd odcięło. A poza tym dopiero po powrocie okazało się, że to właśnie w ten dzień pokonaliśmy najwięcej w pionie.

Zamek w Werfen
Zaczynamy szukać noclegu. Najpierw zjeżdżamy do jakiegoś szałasu w stronę lodowej groty, jednak tutaj nas nie chcą. Na szczęście udało nam się znaleźć schronienie po prawej str. drogi za centrum. I tutaj pozwolę sobie zacytować moje słowa z wieczornej notatki bez korekty :
"Śpimy u baby z jajami na sianie z baranami."
Dlaczego baba z jajami? Bo zajmowała się typowo męskimi pracami, a spaliśmy faktycznie na sianie i obok chodziły baranki, a ten mój zapis to tak wyszedł w skrócie. Dostaliśmy jeszcze kilo boczku od jej męża, chłopaki, żeby się odwdzięczyć pomogli przy przenoszeniu desek i wyrywaniu gwoździ. W nocy z Piotrkiem i Markiem udaliśmy się na sesję zdjęciową. Tomek oczywiście już spał ;P
Owoce nocnej sesji



Znów sięgnąć gwiazd...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ienap
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]