Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
72.52 km 5.00 km teren
05:10 h 14.04 km/h:
Maks. pr.:62.87 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

DZIEŃ XI Przyczepa jest szybsza niż myślisz

Czwartek, 29 lipca 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

<= Poprzedni
Następny =>

Nie ma to jak zacząć dzień od podjazdu, na szczęście nie długiego, chociaż przełęcz nie taka niska, bo powyżej 1200m.

a z niej pierwsze widoki na Dolomity Lienzkie.
Zaczynamy zjazd, oczywiście chłopaki jadą pierwsi, ja za nimi, bo i tak jadę wolniej. Na pocz. ok, nie rozpędzam się za bardzo, widząc 10% odcinek daję trochę po hamulcach, ale cały czas z wyczuciem jadę kawałek i nie wiedzieć czemu zaczyna mną rzucać od prawej do lewej. Jechałam ok. 50km/h i nie jest to jakaś zawrotna prędkość, być może wjechałam w dziurę lub trafiłam na nagły podmuch wiatru. Robiłam co mogłam, żeby uspokoić wehikuł i żeby przyczepa mnie nie wyprzedziła. Niestety lub na szczęście dla mnie, przyczepa się wypina, a ja zjeżdżam trochę niżej i zatrzymuję się. Co by tu mówić, jestem w szoku, po raz pierwszy przydarzyło mi się coś takiego, nie potrafię nawet poprawnie ułożyć zdania po angielsku, pomimo tego, że normalnienie miałabym z tym problemu. Mówię tylko gościowi, który mi pomógł, że wszystko ok. i zaczynam się zbierać, najpierw składam zaczep, który nieco się rozwalił, potem zapinam przyczepę i pakuję worki. Nie jestem pewna czy dobrze złożyłam ten zaczep ale zaczynam zjeżdżać. Po drodze spotykam Tomka, który wyjechał po mnie, bo jak się okazało ktoś z auta jadącego za mną zauważył chłopaków i spanikowanym głosem opowiedział im, że "przyczepa się wypięła!!! ale żyje" i takie tam. Hmmm... ciekawe czy gdyby nie ten gościu to ktoś by się wrócił.
To wydarzenie i cały wczorajszy dzień powoduje, że podejmuję dramatyczną decyzję o odebraniu Piotrkowi mojej mapy w nadziei, że może to coś pomoże. Z Lienz kierujemy się w stronę słonecznej Italii, która jak widać na poniższych zdjęciach powitała nas chłodem, ulewnym deszczem i mocnym, zimnym wiatrem, tak mocnym, że zaraz za granicą musieliśmy przystanąć, bo nie dało się jechać.



W końcu ruszamy, nie możemy wiecznie siedzieć pod stołem. Jedziemy szukając jakiegoś szałasu. Niestety, wszystkie zamknięte. Cali przemoczeni rozpoczynamy podjazd pod Przeł. Cimabianche i już postanawiamy nawet rozbić się gdzieś w lesie na dziko, ale na szczęście udało nam się znaleźć nocleg w kopalni dolomitów, czyli śpimy z koparką.




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa gowdu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]