Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
83.03 km 3.00 km teren
04:22 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

DZIEŃ XIX Ja nie jestem Mario!

Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

<= Poprzedni
Następny =>

Pogoda nie pozwala nam zrobić dzisiaj wolnego dnia nad Adriatykiem, co nie oznacza, że nie odpoczywamy. Śpimy bowiem do 10, z lasku zwijamy się dopiero przed południem. Wczoraj w nocy coś nas orientacja zawiodła, dlatego też dzisiaj musimy nadłożyć trochę drogi. Cały czas jest płasko, możemy sypać.

Pij mleko, będziesz wielki!
Jednak to sypanie nie trwa długo, bo pod supermarketem



Pod supermarketem
w Portogruaro łapie nas burza, którą musimy tam przeczekać,


W oczekiwaniu na burzę
a później deszcz odbiera nam ochotę do jazdy. Całe szczęście, że dzisiaj udaje nam się znaleźć jeden z najlepszych noclegów, jeżeli nie najlepszy.

Jednak poszukiwania nie były łatwe, bo na łaskawych ludzi trafiliśmy dopiero za piątym razem. Starsze małżeństwo pozwoliło nam się rozłożyć w warsztacie, więc mamy dach nad głową i jest sucho. Ale to dopiero początek. Za chwilę przynoszą stół i przygotowują nam kolację - sałatkę z ryżem, bułeczki i pyszną suszoną szynkę, której niestety nie zjedliśmy z Tomkiem, bo zostawiliśmy ją sobie na rano bez przykrycia i zrobił to za nas kot. Również jedna z wnuczka (w sumie mieli oni 20 wnuków) przyniosła nam jeszcze ciepłą pizzę. Na deser dostajemy melona urwanego prosto z ogródka, a do picia domowe wino. Na koniec możemy również skorzystać z łazienki i umyć się w ciepłej wodzie. Prawie jak w domu.
Tytuł tak właściwie dotyczy kolejnego dnia, a dokładniej śniadania, ale było to także na tym noclegu. Rano zostaliśmy ugoszczeni tradycyjnym włoskim śniadaniem, czyli kawa, ciasteczka, do tego bułki, szynka, dżem. Najedliśmy się jak nigdy. Podczas colazione (po włosku śniadanie) rozmawiamy z gospodarzami i tamci pytają się nas po kolei jak mamy na imię. Przyszła kolej na Marka, jednak pani nie mogła znaleźć odpowiednika i pyta się: "Mario?", na co Marek z oburzeniem odpowiada: MAREK! To trzeba było słyszeć :D Po takiej odpowiedzi już bez problemu znalazło się włoskie imię: "A... Marco..." :)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ielni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]