Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Grupetto Gorlice 2


Najciekawsze wyprawy:



Kwiatuszki alpejskie Passo dello Stelvio
Passo dello Stelvio 2010


Dookoła pomniejszone
Dookoła Polski 2009


Pielgrzymka pomniejszone
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti91.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
162.43 km 0.00 km teren
08:17 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

DZIEŃ XXIV Kombajn

Środa, 11 sierpnia 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

<= Poprzedni
Następny =>

Węgry, czyli cały czas zakaz jazdy rowerem,

pola kukurydzy i słoneczników

i wredne hopki, których mamy do pokonania kilkadziesiąt. Niedługo po wyjechaniu z miasta udaje nam się złapać okazję, czyli kombajn, który ciągnie nas kilkanaście kilometrów cały czas utrzymując prędkość 27km/h. Jedzie się całkiem przyjemnie.

Nad Balatonem zjeżdżamy z zakazanej 7 i pedałujemy trasą rowerową. Pogoda piękna, może nawet aż za piękna - patelnia. Dlatego też o 13 zatrzymujemy się nad jeziorem i idziemy się trochę schłodzić. Pływamy sobie w największym jeziorze Węgier, a także Europy środkowej. W dziwnym jeziorze pochodzenia tektonicznego, bardzo dziwnym. Balaton jest długi na 77km, w najszerszym miejscu ma 14km, a jego maksymalna głębokość to zaledwie 12m. Można iść 100m wgłąb i woda dalej sięga po pas.

Wyjeżdżamy ok. 15 i dalej pokonujemy niewielkie wzniesienia dojeżdżając do Shekesfehervaru i tam szukając noclegu. Rozbijamy się na ziemi pozbawionej trawy w ogródku bardzo pogadanej pani. Problem w tym, że nie rozumiemy ani jednego słowa przez nią wypowiedzianego. Ja i Marek jedziemy do Tesco zrobić zakupy, a Tomek posiadający wielki dar dogadywania się bez znajomości słów zostaje i rozmawia z naszą gospodynią oraz jej bratem, który lubi nadużywać alkoholu. Wieczorem, gdy już byliśmy w namiocie właśnie ten brat wrócił w stanie nietrzeźwym z przejażdżki i tylko modliliśmy się, żeby nie wpadł do nas do namiotu. Zasnęliśmy jak już sobie poszedł, chociaż tym razem był to niespokojny sen.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]