Info

Więcej o mnie.
















Moje rowery
Najciekawsze wyprawy:

Passo dello Stelvio 2010

Dookoła Polski 2009

Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty10 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień1 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik8 - 0
- 2022, Sierpień11 - 0
- 2022, Lipiec21 - 0
- 2022, Czerwiec19 - 0
- 2022, Maj17 - 0
- 2022, Kwiecień22 - 0
- 2022, Marzec22 - 0
- 2022, Luty16 - 0
- 2022, Styczeń22 - 0
- 2021, Grudzień21 - 0
- 2021, Listopad23 - 0
- 2021, Październik16 - 0
- 2021, Wrzesień16 - 0
- 2021, Sierpień17 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec23 - 0
- 2021, Maj25 - 0
- 2021, Kwiecień23 - 0
- 2021, Marzec25 - 0
- 2021, Luty19 - 0
- 2021, Styczeń27 - 0
- 2020, Grudzień21 - 0
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik20 - 0
- 2020, Wrzesień26 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec22 - 0
- 2020, Czerwiec27 - 0
- 2020, Maj20 - 0
- 2020, Kwiecień21 - 0
- 2020, Marzec20 - 0
- 2020, Luty21 - 0
- 2020, Styczeń7 - 0
- 2019, Grudzień13 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik17 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień16 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj5 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec6 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik3 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 0
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj2 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 0
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń16 - 0
- 2017, Grudzień7 - 0
- 2017, Listopad17 - 0
- 2017, Październik16 - 0
- 2017, Wrzesień20 - 0
- 2017, Sierpień6 - 1
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj20 - 0
- 2017, Kwiecień15 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad20 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień23 - 1
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec14 - 0
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec22 - 0
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń11 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień15 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec8 - 0
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj5 - 0
- 2015, Kwiecień14 - 0
- 2015, Marzec8 - 4
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień2 - 0
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Kwiecień10 - 1
- 2014, Marzec5 - 0
- 2014, Luty1 - 0
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad9 - 3
- 2013, Październik7 - 5
- 2013, Wrzesień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień14 - 0
- 2013, Marzec15 - 0
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad2 - 0
- 2012, Październik18 - 0
- 2012, Wrzesień17 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec9 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec23 - 2
- 2012, Luty2 - 0
- 2011, Grudzień8 - 2
- 2011, Listopad10 - 0
- 2011, Październik18 - 1
- 2011, Wrzesień2 - 2
- 2011, Lipiec1 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 10
- 2011, Maj9 - 6
- 2011, Kwiecień12 - 6
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Luty1 - 3
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień5 - 7
- 2010, Listopad15 - 7
- 2010, Październik19 - 13
- 2010, Wrzesień12 - 6
- 2010, Sierpień26 - 10
- 2010, Lipiec29 - 19
- 2010, Czerwiec34 - 37
- 2010, Maj15 - 40
- 2010, Kwiecień32 - 16
- 2010, Marzec28 - 13
- 2010, Luty7 - 9
- 2010, Styczeń4 - 5
- 2009, Grudzień15 - 8
- 2009, Listopad18 - 21
- 2009, Październik15 - 18
- 2009, Wrzesień29 - 13
- 2009, Sierpień22 - 15
- 2009, Lipiec26 - 7
- 2009, Czerwiec29 - 25
- 2009, Maj20 - 29
Wpisy archiwalne w kategorii
50-150km
Dystans całkowity: | 11806.34 km (w terenie 1132.60 km; 9.59%) |
Czas w ruchu: | 532:53 |
Średnia prędkość: | 18.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.52 km/h |
Suma podjazdów: | 23278 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (81 %) |
Suma kalorii: | 33262 kcal |
Liczba aktywności: | 139 |
Średnio na aktywność: | 84.94 km i 4h 48m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
55.43 km
1.50 km teren
02:45 h
20.16 km/h:
Maks. pr.:50.05 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author Airline
Jesienna pętla z Tatrami w tle
Niedziela, 1 listopada 2009 · dodano: 02.11.2009 | Komentarze 2
Tak krótko, bo nie było czasu i tak wolno z powodu przeziębienia. Ale za to jesienny las taki ładny...do Folusza przez Lipinki, później główną; z powrotem przez Cieklin, Wójtową, Korczynę. Trochę się spóźniłam na zachód słońca z mojego ulubionego miejsca, ale co najważniejsze Taterki były.

Przez las- Folusz© yeti91

Panorama ze skrzyżowania© yeti91

Zdjęcie z wycieczki rowerowej© yeti91

Tatry z Wójtowej© yeti91

I to też Tatry© yeti91
Dane wyjazdu:
58.12 km
1.50 km teren
03:10 h
18.35 km/h:
Maks. pr.:66.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author Airline
Cieżka ta droga, czemu siły nie dodasz...
Sobota, 31 października 2009 · dodano: 31.10.2009 | Komentarze 4
Październik pod względem pedałowania był masakryczny w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jak nie pogoda, to brak czasu. Wydaje mi się, że nawet w poprzednim roku w październiku przejechałam więcej km .Dzisiaj taka górska pętla z 4 podjazdami; ok. 800m w pionie pod górę. Przez Bielankę do Leszczyn, następnie Kunkowa, Oderne, Nowica, Przeł. Małastowska i stamtąd już tylko z górki. Strasznie ciężko mi się jechało, widać to po średniej. Nie wiem czy to tylko z powodu niskiego ciśnienia powietrza w kołach... A tak przy okazji testowałam nowy windstopper. Super się sprawuje tylko jak słońce przygrzało na podjazdach, to myślałam, że się ugotuje. Nawet wywietrzniki nie pomogły.
Wraz z dzisiejszym wpisem przekroczyłam 9000km w 2009r. :) (blog prowadzę od maja, do maja zrobiłam coś ponad 1500km)
Fotek mało i rozmazane bo znowu mi bateria siadła.
pozdro

Krzyż; Oderne© yeti91

Podjeżdżam sobie pod Magurę© yeti91
Dane wyjazdu:
50.13 km
14.00 km teren
02:26 h
20.60 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
A tam w mech odziany kamień...
Niedziela, 25 października 2009 · dodano: 30.10.2009 | Komentarze 0
Z małym poślizgiem uzupełniam wpisy, ale przez cały tydzień nie miałam czasu, żeby to zrobić. To się nazywa Kromer true story :/W sobotę pogoda do dupy, więc zostało mi wyżywac się na gitarce, obeszło się bez urwania strun ;) Dopiero w niedzielę przestało padać i musiałam to wykorzystać, zwłaszcza, że za dwa dni miałam się rozstać z Krossem. Zainspirowana jedną z wycieczek Maćka wybrałam się na przełęcz między Ostrą a Dziamerą (ok.700m n.p.m.)Już dawno mp3 w uszach nie miałam, całkiem miło jechało się z muzą.Trasa może nie jakaś hardcorowa, tylko taki przyjemny lekki terenik, szczególnie na zjeździe. Jakiś kilometr po skręcie na Bartne w Dragaszowie odbiłam na zniszczony asfalt, który zaraz się skończył. Samego podjazdu terenowego było jakieś 6km, różnica wzniesień ok. 430m. Strasznie mi się spodobał, to było to, co lubię - jeden konkretny podjazd, cały czas pod górkę. Do tego cisza, spokój i szum potoku.Cały czas droga biegnie wzdłuż malowniczego potoku Wołosiec. Kiedyś czytałam o nim i miałam nawet w planach wybrać się tam pieszo, żeby znaleźć wodospad. A to nie było takie trudne, widać go z drogi i to bardzo dobrze, w dodatku jak ktoś nie zauważy, to powinien usłyszeć. Kawałek niżej obok drogi znajduje się kamyczek.Oczywiście musiałam się na niego wdrapać ;P To był dopiero wspin na czas! Samowyzwalacz mam max. na 10 sekund, więc musiałam się pospieszyć. Podjazd zaczął mi się trochę dłużyć, może dlatego, że byłam sama. Tylko na samym końcu, zaraz przy wiacie droga była bardziej zmasakrowana, ale sucho i czysto nie było,zresztą widać to na jednym ze zdjęć. Zastanawiałam się czy nie zjechać sobie błotnistą drogą do Bartnego, ale brak czasu nie pozwolił mi na taplanie się w błotku. Więc powrót na dół tak jak podjazd. Na zjeździe udało mi się wyrównać ostatnio uzyskaną prędkość, chociaż myślałam, że będzie jeszcze lepiej. Może innym razem. Powrót do Gorlic normalnie, później nieco kombinowaną i trochę terenową droga.
Trasa supcio,polecam.

Potok Wołosiec© yeti91

I zadowolona siedzę sobie na kamyczku© yeti91

Wodospad© yeti91

Końcówka podjazdu© yeti91

A teraz fotka z serii "Tak, tak tam w lustrze to niestety ja" xD czysto :)© yeti91

On wygladał lepiej ;P© yeti91
Dane wyjazdu:
61.72 km
40.00 km teren
04:12 h
14.70 km/h:
Maks. pr.:62.75 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1275 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Jednorożec
Poniedziałek, 5 października 2009 · dodano: 05.10.2009 | Komentarze 2
Już ostatni maraton w tym roku. Cel- wystartować i dojechać do mety, niezależnie od miejsca będę zadowolona. Kibiców tym razem nam nie brakowało. Przyjechała ekipa z Sącza z dwoma rowerami ale tylko jedną parą butów xD Na samym starcie honorowym ustawiłam się za bardzo z tyłu i potem ciężko było gonić resztę, zwłaszcza na wąskiej ścieżce. Na pierwszym podjeździe wyprzedziłam parę osób prowadzących rowery. Wjechałam bez zsiadania, ale nie wiem czy to było dobre rozwiązanie. Coś mi łańcuch zaczął przeskakiwać, ale nie było tragicznie, tylko raz mi spadł na zjeździe. Nie pamiętam dokładnie trasy, bo była tak pokręcona, że nawet mimo dobrego oznakowania co druga osoba gdzieś ją pomyliła. Cały czas z górki na górkę. Dużo szutru, polnych i leśnych dróg, za dużo asfaltu. Były też krótkie odcinki typowo terenowe, ale jak dla mnie za krótkie.I zdecydowanie za sucho, zamiast błota na sobie,byłam tylko skurzona. Miło wjeżdżało się drogą krzyżową na Liwocz, jak turyści bili nam brawo. Wjechałam na górę bez zsiadania. Potem zjazd i właśnie tu zawaliłam, dosłownie zawaliłam. Na najostrzejszym chciałam wyprzedzić pewnego starszego maratończyka, który zjeżdżał strasznie wolno. Wjechałam w jakąś dziurę i poleciałam. Rozwaliłam kolano, ale nie bolało mnie jakoś strasznie, więc zebrałam się i pojechałam dalej mimo namów goprowców, żebym z nimi została. Potem jeszcze raz wywaliłam rozwalając tym razem tylko róg. Odpadł, i został na wieki zagrzebany w liściach. Nawet nie myślałam o tym, żeby szukać kawałków tylko ruszyłam dalej, jadąc kawałek z zawodnikiem nr 118, który miał problem z uciekającym powietrzem z dętki. Jechałam, ale już bez szarpania, starałam się raczej oszczędzać kolano, żeby tylko dojechać. Jeszcze jakieś 5 km przed metą pojechałam w lewo za oznaczeniami. Tylko, że to nie były oznaczenia do mety, tylko wcześniejsze. Dopiero jak zauważyłam, że jadę nie w tą stronę co trzeba, zawróciłam. I po co mi te dodatkowe km, w tym powrót cały czas pod górkę. Tym sposobem dodałam sobie jakieś 3km jak nie więcej. Trochę wkurzona, a zarazem szczęśliwa, ze udało mi się dojechać dotarłam na metę po ponad 4h.5 w Jaśle, ale 4 starty w tym sezonie wystarczyły, żeby zająć 2 miejsce w generalce :)
Dzisiaj kiedy to piszę to jestem w trakcie terapii warzywnej tzn. okład z kapusty na kolanie xD Mam nadzieję, że pomoże, w każdym razie wczoraj tak nie bolało. Ta adrenalina... A może zastosować buraka xD
Pozdro dla kibiców z NS ;)

Jeszcze przed bum© yeti91
Dane wyjazdu:
117.00 km
2.00 km teren
06:00 h
19.50 km/h:
Maks. pr.:70.04 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author Airline
Pętla sądecka
Sobota, 26 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 1
Nie wiem czemu mi wpis zniknął<wnerw>Więcej jak znajdę czas.
Sącz trasą niestandardową, a mianowicie Ropa, Wawrzka, Florynka. Następnie do krainy miodem płynącej czyli przez Kamianną, potem z Łabowej główną drogą do NS. Trochę pokręciłam się po mieście i wróciłam jeszcze ciekawszą drogą niż do NS. Najpierw niebieskim szlakiem przez kalwarię sądecką, milutki podjeździk :), na samej górze skręciłam w las, żeby dostać się do asfaltu. Zarąbisty zjazd, szkoda tylko, ze rower nie ten co trzeba, ale Author też dawał radę. Dostałam się do Koniuszowej, potem przez Mogilno, Wilczyska, Szalową i Mszankę.

Graffiti na jednym z bloków© yeti91

Kapliczka- początek golgoty© yeti91

Jan Paweł II© yeti91

Kim jesteś?Dokąd zmierzasz?© yeti91

Panorama spod kapliczki na górze© yeti91

Ten zjazd już za nami© yeti91
Dane wyjazdu:
76.11 km
11.00 km teren
03:44 h
20.39 km/h:
Maks. pr.:58.43 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Liwocz nową drogą
Czwartek, 24 września 2009 · dodano: 24.09.2009 | Komentarze 6
Samotna wyprawa na Liwocz z zahaczeniem o Jasło. Wyruszyłam zbyt późno, żeby wrócić za widoku. Za Bieczem jeszcze spotkałam Diabła, chwilę pogadaliśmy i ruszyłam dalej. Standardowo przez Lisów, potem na Lipnicę i przed szkołą skręciłam w lewo razem ze znakami ścieżki przyrodniczej. Najpierw polnymi drogami, potem podjazd lasem i wylądowałam przy 10 stacji. Wydarłam na samą górę, potem na wieżę, parę fotek i już miałam zjeżdżać ale czegoś mi brakowało. Spostrzegłam się,że zostawiłam okulary i musiałam się wspiąć po nie po schodach. Zjazd - masakra łańcuch mi się poskręcał jak spirala i jego sprostowanie zajęło mi dużo czasu. Potem jeszcze do Jasła i w ciemnościach do domu.
Na rozstaju dróg stoi dobry Bóg, on wskaże Ci drogę xD© yeti91

Prawie wyrąbałam na tych kamieniach© yeti91

Liwocz zdobyty© yeti91
Dane wyjazdu:
62.15 km
15.00 km teren
03:30 h
17.76 km/h:
Maks. pr.:62.75 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Musztarda w bidonie
Niedziela, 20 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 1
Kotań- DębowiecMiędzy innymi taką niespodziankę można było spotkać dzisiaj rano. Oprócz tego normą były przekręcone siodełka, hamulce, nawet zmienione koła. Ponadto niektóre rowery były ukryte przed właścicielami w toalecie, zwykle gustownie owinięte papierem toaletowym. Wyjechaliśmy dość wcześnie, bo ok 7. Zimno jak nie wiem co, ale znając siebie i swoje szybkie rozgrzewanie, zwłaszcza pod górkę, nie ubierałam się za ciepło. Po krótkim podjeździe zjazd zniszczonym asfaltem do Desznicy i podjazd na Skalnik. Udało mi się wyjechać po kamieniach bez zsiadania :)Przypomniało mi się jak 2 lata temu prowadziłam tutaj rower i w południe w upale i padałam. Dzisiaj było znacznie lepiej. Ostatni kawałek zjazdu również po kamieniach, tym razem ostrzejszych. Krótki postój pod kościołem w oczekiwaniu na Asię, która złapała na tym odcinku gumę. Dostaliśmy się do Mrukowej, a później szlakiem rowerowym, szosą i terenem na miejsce spotkania z grupą szosową. Po sesji na scenie i chwili dla fotoreporterów ;) zaczęliśmy jechać zabójczym tempem grupy pieszej pod sanktuarium. Ostatnie metry przejechałam na kapciu xD
Dzięki wszystkim za te kilka dni :)

A w dole mgły...© yeti91

Tradycyjna fotka na kładce© yeti91

Pielgrzymka w całości© yeti91
Kategoria teren, 50-150km, Górska Rowerowa Pielgrzymka, z kimś
Dane wyjazdu:
64.81 km
40.00 km teren
04:43 h
13.74 km/h:
Maks. pr.:50.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Niech Was Pan błogosławi i niech Was pedał prowadzi
Sobota, 19 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0
Jaśliska - KotańTo chyba nowe błogosławieństwo na drogę specjalnie dla rowerzystów :D Z takimi słowami ruszyliśmy w drogę. To był chyba najpiękniejszy, najbardziej emocjonujący, brudny w moim przypadku dzień. A tak podsumowując to najlepszy dzień podczas całej pielgrzymki. W Woli Niżnej skręciliśmy na podjazd do Jasiela i oczywiście przegapiliśmy skręt w prawo;).Ach ta nawigacja. Na szczęście nie trzeba było się daleko wracać, tylko do przejazdu przez rzekę. Oczywiście nie skorzystałam z kładki. Obok było jeziorko, dziwne jeziorko, a zarazem śliczne. Wystawały z niego uschnięte drzewa, strasznie przypominało mi ono pewne miejsce w Niemczech. Podjazd spoko i wszystko byłoby w porzo, gdyby nie łańcuch. Gdy po raz drugi spadł mi z kasety, musiałam poprosic niezastąpionego Mariusza o pomoc ;) Dotarliśmy razem z Piotrkiem, który zamykał grupę do reszty i dalej pod górę. Fantastyczna przeprawa zniszczoną kładką przez torfowiska i po wjechaniu w las zaczęła się zabawa. Bagienko lepsze niż wczoraj :D Przynajmniej miękkie lądowanie.Milutki i miejscami ostry podjazd na Kamień(827m w naszym przypadku) Z Kamienia zarąbisty zjazd, potem wyjechaliśmy na kamienistą drogę i następnie dalej niebieskim przez las do Barwinka. Był taki jeden superowy, krótki, ostry zjazd a za nim kałuże. Wybrałam nieodpowiednią, bo przednie koło zatrzymało mi się na środku, a ja poleciałam na bok w to gęste błoto xD Odtąd wyglądałam jak Jagna z bagna, ale ponoć błotna maseczka dobrze robi na cerę ;P Zatrzymaliśmy się przy wieży wojskowej,żeby zaczekać na resztę. Potem cała bandą wjechaliśmy na drogę krajową. Krótkie zakupy w sklepie w Tylawie i szlakiem rowerowym do Olchowca. Tutaj też błota nie brakowało. Od Polan szosą do Kotani. Na sam koniec totalnie nam odbiło i kilkuosobową grupą wybraliśmy się nad rzekę, żeby umyć rowery a przy okazji siebie. Najwygodniejszym sposobem było skakanie z rowerem do wody (nawet 1,5m gł.) lub wjeżdżanie do rzeki z rozpędu :) Bartek nie miał w tym sobie równych :P
Pozdro wariaty ;)

Mariusz i jego ful wypas rower w pięknej scenerii© yeti91

Przejazd przez kładkę na torfowiskach© yeti91

Taki fajny zjazd...tylko czemu oni prowadzą rowery :P© yeti91

No comment© yeti91

Ups...wpadłem xD© yeti91

Mimo strat wciąż uśmiechnięci© yeti91
Kategoria teren, 50-150km, Górska Rowerowa Pielgrzymka, z kimś
Dane wyjazdu:
62.45 km
38.00 km teren
04:42 h
13.29 km/h:
Maks. pr.:59.01 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Trasa wybitnie downhillowa
Piątek, 18 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0
Orzechówka - JaśliskaNa miły początek dnia podjeździk pod altankę, ale nie było tak źle, dogoniliśmy szosową, na górze chwila na złapanie głębszego oddechu. Później asfaltem i w jakiejś wsi skręciliśmy na betonową drogę, potem jeszcze w lewo i po jakimś czasie betony zniknęły. Zostały tylko hopki z trawy. Przeprawiliśmy się przez ściernisko w poszukiwaniu przejezdnej drogi. Okazało się, że nie miało to żadnego sensu, bo tak naprawdę jedziemy w złym kierunku. Powrót do asfaltu i głownie asfaltem do Beska. Postój pod centrum i następnie do Orzechówki terenową drogą. Było trochę błądzenia w lesie, trochę zawracania. Pamiętam jak podjechaliśmy na samą górę i była jakaś droga w dół, ale zawróciliśmy bo niewielu było chętnych do przedzierania się przez pokrzywy. Ostry podjazd i jakoś trafiliśmy tam, gdzie mieliśmy wyjechać. Z Odrzechowej kamienistym podjazdem, potem stromym podejściem do zielonego szlaku. Stromym i z rowerem na plecach, taka forma drogi krzyżowej. Nabożeństwo inne niż wszystkie, ale za to jak przemawiające do wnętrza. Kawałek pod górę zielonym i chwilka odpoczynku na polance. Nawet ładne widoczki. Zrobiliśmy sobie pamiątkową fotkę i ścigani przez wściekłe krowy ruszyliśmy dalej.W pobliżu znajdowała się jakaś trasa downhillowa, ale chyba nie trafiliśmy na nią. Za t było chyba lepiej niż downhill, hardcore :)Przedzieraliśmy się przez strome wąwoze, ciągle potykając się o jakieś pnie i konary. Na koniec bród i oczywiście utopiłam się na środku rzeki i po co się wypinałam ?:D Chwileczkę asfaltem, zrobiliśmy sobie wyścigi z Mariuszem, ale musieliśmy wyhamować, zeby nie wpaść w kogoś. Wernejówka - sesja zdjęciowa w rzece i zaczynamy zabawę. Najlepszy odcinek wyprawy w Beskid Niski. Błota tutaj chyba nigdy nie brakuje, raj dla offroadowców. Myślałam, że po to będzie najbrudniejszy etap pielgrzymki. Nie było tak źle. Następny dzień przyniósł więcej błotnistych wrażeń. Przejechaliśmy przez polankę, zrobiliśmy kąpiel rowerkom w potoczku i znowu podjazd, na Ruską Górę tym razem. Nie było widać stada 200 krów, ani też dzikich koni, może to nawet dobrze. Z Ruskiej Góry jeszcze na Łysą Górę gdzie pod kapliczką odmówiliśmy różaniec. Kamienistym zjazdem dotarliśmy do Jaślisk.

Droga to pojęcie względne© yeti91

Nawet jazda pod górkę może być przyjemna© yeti91

Nie ma jak przytulic się do drzewa :P© yeti91

Droga Krzyżowa© yeti91

Wspólna fotka na polanie© yeti91

Trasa downhillowo-wspinaczkowa© yeti91

Niektórzy bardzo lubią wodę ;P© yeti91

Inni trochę mniej...© yeti91

Nawet ksiądz ma upadki© yeti91

Pogoń za ... no właśnie kim?© yeti91

Modlitwa pod kapliczką© yeti91
Kategoria teren, 50-150km, Górska Rowerowa Pielgrzymka, z kimś
Dane wyjazdu:
83.49 km
40.00 km teren
05:49 h
14.35 km/h:
Maks. pr.:46.08 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
To chyba tutaj , ale GPS pokazuje inaczej xD
Czwartek, 17 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 0
Rzeszów - OrzechówkaPoczątek. W tym roku już wiemy,że jedno jest lepsze-pogoda. Chociaż słońce jeszcze się nie pokazało, to przynajmniej nie leje. Ruszamy najpierw ulicą, potem całą bandą wjeżdżamy na ścieżkę rowerową. Po chwili rozdzielamy się i szosówka jedzie prosto, a my w prawo. pierwszy podjazd pokonany i nie zerwałam łańcucha xD już jest dobrze. Ale to dopiero początek... Zaraz przed kładką wypadł mi bidon i potem, żeby dogonić peleton ostro ruszyłam. Za ostro. Miałam wysokie przerzutki i zdecydowanie za mocno nacisnęłam na pedał. Musiałam wtedy rozwalić łańcuch. Zaraz za kładką coś zaczęło syczeć - mam flaka :D Szybka wymiana i jadę dalej. Przed przylaskiem wkurzyłam się na przeskakujący łańcuch, bo wiedziałam, że coś z nim nie tak więc zatrzymałam się i zaczęłam skuwać. Już delikatne wypowiedzi typu: "Jeżeli nie jesteś przygotowany sprzętowo, to nie bądź egoistą i nie jedź na górską, bo nikomu na Ciebie nie będzie chciało się czekać" sugerowały mi, że przez taką pierdołę jak zerwany łańcuch chcą mnie wywalić z górskiej. Oczywiście tylko w razie poważnej awarii, zrezygnowałabym. Następnie przez las pod górę, przekroczyliśmy asfaltową drogę i rozpoczęliśmy podjazd na Wilcze. Jechało mi się super. Wiadomo, że jak zawsze męczyłam się pod górkę, i wyglądałam jak parowóz, ale i tak jechało mi się nadzwyczaj lekko. Jakiś dziwny power towarzyszył mi przez całą pielgrzymkę. Nie pamiętam dokładnie trasy, mimo, że była taka sama jak ubiegłoroczna. Cały czas błądziliśmy po bezdrożach i to bardzo dosłownie po bezdrożach ;P Najlepsza droga to chyba ta, której nie było, tzn troszkę zarosła. Chcąc przedostać się na drugą str. górki wpakowaliśmy się w takie trawsko, że było hmmm brak słów. Było miło :)Potem przez ściernisko i w końcu trafiliśmy na jakąś leśną drogę gdzieś w okolicy Jabłonki. Tam podzieliliśmy się na mniejsze grupy i tak dotarliśmy do Orzechówki, głównie asfaltem. Wieczorem miało miejsce spotkanie, na którym każdy miał się przedstawić. Najbardziej oryginalny własny opis: " W klasie maturalnej byłem 16 lat temu" xD

Pierwszy ostrzejszy zjazd i pierwsze OTB© yeti91

Postoj w Przylasku© yeti91

akrobacje na slickach© yeti91

Wilcze© yeti91

Strach w oczach Asi :P© yeti91

Ścieżka troszkę zarosła XD© yeti91
Kategoria teren, 50-150km, Górska Rowerowa Pielgrzymka, z kimś