Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.Więcej o mnie.
Moje rowery
Najciekawsze wyprawy:
Passo dello Stelvio 2010
Dookoła Polski 2009
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty10 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień1 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik8 - 0
- 2022, Sierpień11 - 0
- 2022, Lipiec21 - 0
- 2022, Czerwiec19 - 0
- 2022, Maj17 - 0
- 2022, Kwiecień22 - 0
- 2022, Marzec22 - 0
- 2022, Luty16 - 0
- 2022, Styczeń22 - 0
- 2021, Grudzień21 - 0
- 2021, Listopad23 - 0
- 2021, Październik16 - 0
- 2021, Wrzesień16 - 0
- 2021, Sierpień17 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec23 - 0
- 2021, Maj25 - 0
- 2021, Kwiecień23 - 0
- 2021, Marzec25 - 0
- 2021, Luty19 - 0
- 2021, Styczeń27 - 0
- 2020, Grudzień21 - 0
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik20 - 0
- 2020, Wrzesień26 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec22 - 0
- 2020, Czerwiec27 - 0
- 2020, Maj20 - 0
- 2020, Kwiecień21 - 0
- 2020, Marzec20 - 0
- 2020, Luty21 - 0
- 2020, Styczeń7 - 0
- 2019, Grudzień13 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik17 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień16 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj5 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec6 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik3 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 0
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj2 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 0
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń16 - 0
- 2017, Grudzień7 - 0
- 2017, Listopad17 - 0
- 2017, Październik16 - 0
- 2017, Wrzesień20 - 0
- 2017, Sierpień6 - 1
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj20 - 0
- 2017, Kwiecień15 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad20 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień23 - 1
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec14 - 0
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec22 - 0
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń11 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień15 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec8 - 0
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj5 - 0
- 2015, Kwiecień14 - 0
- 2015, Marzec8 - 4
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień2 - 0
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Kwiecień10 - 1
- 2014, Marzec5 - 0
- 2014, Luty1 - 0
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad9 - 3
- 2013, Październik7 - 5
- 2013, Wrzesień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień14 - 0
- 2013, Marzec15 - 0
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad2 - 0
- 2012, Październik18 - 0
- 2012, Wrzesień17 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec9 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec23 - 2
- 2012, Luty2 - 0
- 2011, Grudzień8 - 2
- 2011, Listopad10 - 0
- 2011, Październik18 - 1
- 2011, Wrzesień2 - 2
- 2011, Lipiec1 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 10
- 2011, Maj9 - 6
- 2011, Kwiecień12 - 6
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Luty1 - 3
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień5 - 7
- 2010, Listopad15 - 7
- 2010, Październik19 - 13
- 2010, Wrzesień12 - 6
- 2010, Sierpień26 - 10
- 2010, Lipiec29 - 19
- 2010, Czerwiec34 - 37
- 2010, Maj15 - 40
- 2010, Kwiecień32 - 16
- 2010, Marzec28 - 13
- 2010, Luty7 - 9
- 2010, Styczeń4 - 5
- 2009, Grudzień15 - 8
- 2009, Listopad18 - 21
- 2009, Październik15 - 18
- 2009, Wrzesień29 - 13
- 2009, Sierpień22 - 15
- 2009, Lipiec26 - 7
- 2009, Czerwiec29 - 25
- 2009, Maj20 - 29
Wpisy archiwalne w kategorii
niezupełnie na dwóch kółkach
Dystans całkowity: | 7328.59 km (w terenie 355.00 km; 4.84%) |
Czas w ruchu: | 347:24 |
Średnia prędkość: | 17.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.72 km/h |
Suma podjazdów: | 11768 m |
Liczba aktywności: | 75 |
Średnio na aktywność: | 97.71 km i 6h 40m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
70.91 km
0.00 km teren
04:29 h
15.82 km/h:
Maks. pr.:46.55 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:735 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Pójdę pod wiatr
Niedziela, 19 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Nysa -> Złoty Stok -> Polanica Zdrój -> ChocieszówA raczej pojadę z wielkim trudem..., ale po kolei. Nocleg był tak luksusowy, że spaliśmy długo jak nigdy. Po pobudce trzeba było znaleźć jakąś msze i okazało się, że w katedrze jest za jakieś 15min, więc szybko zebraliśmy się i poszliśmy. Później piesze zwiedzanie Nysy, przewodnikiem była s. Hiacynta, pyszny obiadek i oczekiwanie na 3 uczestnika wyprawy- Darka. Wyruszyliśmy ok. 16 i na pocz. mimo błogosławieństwa sióstr awaria- po ok. 100m Tomek urwał linkę od przerzutki. Jazda na 1 z przodu nie byłaby możliwa, więc za pomocą kamyczka wrzucił 2 i tak jechał kilka dni aż do Szprotawy przez najgorsze podjazdy. Pierwszy stop koło Jez. Otmuchowskiego, następny i chyba ostatni w Kłodzku. Cały czas pod silny wiatr, na prostej ciężko było utrzymać 15km/h (w moim przypadku :P) Masakra, strasznie się jechało. Zapomniałam, po podjeździe przed Kłodzkiem stanęliśmy na chwilę i Tomek zapomniał zapiąć worek. Mój Pysio tego nie przeżył :( W Kłodzku zaczęło się ściemniać i oczywiście miejsca na nocleg szukaliśmy w mroku. W Polanicy w prawo i rozbiliśmy się gdzieś przed Chocieszowem, jak się rano okazało nie tak daleko od ludzi.
Rynek w Nysie© yeti91
Drzewo na środku ulicy© yeti91
Siostry jak zawsze promienieją radością© yeti91
Nad Jeziorem Otmuchowskim© yeti91
towarzysze :)© yeti91
Dudek pozdrawia ;P© yeti91
Ratusz w Kłodzku© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
137.59 km
0.00 km teren
06:54 h
19.94 km/h:
Maks. pr.:38.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Po burzy nie zawsze świeci słońce
Sobota, 18 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Wołczyn -> Stare Czaple -> Jełowa -> Turawa -> Opole -> Niemodlin -> NysaWyruszyliśmy późno,o 12.30 chcąc zostać do końca spotkania. Pierwsze km z dziewczynami, potem już tylko we dwójkę.W Starych Czaplach w prawo na Bogacicę i dalej przyjemnymi bocznymi drogami w większości przez las. Po drodze kolejne zaskoczenie, już nie pamiętam w jakiej miejscowości. Jedziemy sobie, wioska się już dawno skończyła,puste pola, zaczyna się las. I wyrasta przed nami budynek wietnamskiej restauracji z sauna,basenem i nie wiadomo czym jeszcze. Dziwny jest ten świat. Później przez wioski takie jak Zameczek, Bukowo, Dębiniec aż do Jełowej. W Dębińcu ogromne dęby jak wskazuje sama nazwa. W Osowcu Śląskim skręciliśmy na Turawę i bylismy prawie na Węgrzech xD( a raczej w Węgrach-taka nazwa miejscowości ;)) Dojechaliśmy pod wał jeziora i już mieliśmy wychodzić na samą górę, gdy z nieba lunęło na nas i pioruny zaczęły walić z każdej strony. Na pięć minut wyjrzało słońce, a potem zachmurzyło i deszcz nie opuszczał nas już do końca dnia. Od Opola ulewa na całego, wysuszyliśmy się trochę w Tesco, nie na długo. W strugach deszczu jechaliśmy najkrótszą drogą do Nysy. Po wcale niekrótkich poszukiwaniach późną porą dotarliśmy do klasztoru ( tak, to chyba najlepszy nasz nocleg na całej trasie), gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Bóg zapłać siostrom.
Porządek musi być ;P- pole namiotowe w Wołczynie© yeti91
Dębiniec aleja dębowa© yeti91
Jak widać- niedaleko Węgier ;D© yeti91
Czas na kąpiel - Jez. Turawskie© yeti91
Już z nią dłużej nie wytrzymam, idę się utopić :P© yeti91
Opole© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
208.10 km
3.00 km teren
11:12 h
18.58 km/h:
Maks. pr.:42.05 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:530 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Spustoszenie na polu namiotowym
Poniedziałek, 13 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Czechowice-Dziedzice -> Pszczyna -> Rybnik -> Rudy -> Sośnicowice -> Jemielnica -> Zawadzkie -> Ozimek -> Kluczbork -> WołczynPo bardzo milym przyjęciu w Czechowicach ruszamy dalej, a naszym dzisiejszym celem jest WOŁCZYN. Wiemy,że nie będzie łatwo, zwłaszcza, że wyjechaliśmy stanowczo za późno. Po przepakowaniu bagażu już jestem w stanie jechać na własnym biku z przyczepką. Najpierw szukamy przejazdu pod dwupasmówką i kierujemy się na Goczałkowice Zdrój. Teoretycznie przez uzdrowisko nie ma drogi, ale praktycznie rowerem bez problemu przejedzie. Niestety nie zahaczyliśmy o zaporę, bo oczywiście nie ma czasu i już do końca go nie było. W Pszczynie skręcamy na Rybnik i specjalnie odbijamy na rynek w Żorach, żeby pograć w szachy, niestety została tylko szachownica i jakiś dziwny stwór. Wjeżdżamy do Rybnika, miasta w, którym większość głównych skrzyżowań to ronda. Mijamy chyba z 10 takich skrzyżowań o ruchu okrężnym i w końcu wypadamy na właściwej drodze na Rudy. Jezioro Rybnickie- ciekawa kompozycja- woda, las pełno ludzi odpoczywających, a z drugiej strony kominy i zabudowania zakładów przemysłowych. W Rudach jakiś pałac cysterski, czy coś takiego, w każdym razie nie było czasu, jedziemy dalej. Przed siebie. Przyjazny zefirek wieje nam prosto w twarz i nawet z górki niekiedy ledwo utrzymuję 20km/h. Masakra. W Sośnicowicach w lewo i następnie w pierwszą lepszą drogę w prawo. Przejeżdżamy przez Rachowice(grota z kopią figurki Matki Bożej z Lourdes), Rudziniec- tu robimy sobie bardzo długi postój(chyba aż 20min xD). Przejeżdżamy pod A4 i jedno co z tego miejsca pamiętam to ten okropny wiatr. Było lekko z górki, a ja chyba 15km/h jechałam. Tomek miał szczęście, złapał traktor. Z Jemielnicy docieramy do miejscowości Zawadzkie i tam na rondzie niespodzianka- droga, którą mamy jechać jest zamknięta. I co robić?? Nadkładać kilometry objazdem czy zaryzykować. Mimo rozmowy z gościami,którzy polecili nam to pierwsze, wybieramy drugą opcję. Strzał w 10, nowiuteńki asfalt, zero ruchu, bo przecież jest zakaz. A po drodze mijamy drogowskaz na park dinozaurów w Krasiejowie, dopiero projektowany, w związku z odnalezieniem jakis tam szczątków. Dużym zaskoczeniem był pewien obiekt w miejscowości Kolonowskie. Wjeżdżamy sobie do wioski, w której oprócz kilku domów i kościoła nie ma praktycznie nic, już z niej wyjeżdżamy, a pod lasem wyrasta olbrzymi budynek- kręgielnia, pub, bar. Dla mnie nie zrozumiałe. W Ozimku spędziliśmy chyba 30min pod sklepem, z czego 20 w sklepie z powodu szybkiej jak błyskawica obsługi. Już zaczęło się ściemniać, a do Wołczyna jeszcze dużo km, a dojechać musimy. Po drodze zaatakowały nas jakieś niezidentyfikowane obiekty latające. Potem już jadąc główną do Kluczborka mija nas oświetlone auto z napisem pilot. Tomek drze się Kinga na bok, a ja nie wiem o co chodzi. Po chwili przejeżdża stodoła szeroka na 3/4 drogi i oświetlona jak choinka. Do Kluczborka dotarliśmy padnięci i nie wiem nawet o której, a żeby było milej nadłożyliśmy chyba z 10km robiąc rundę honorową wokół miasta. Do Wołczyna dojechaliśmy ok 0.30 i od razu staliśmy się sławni bo nazajutrz wszyscy wkoło narzekali, że w nocy przyjechali jacyś rowerzyści i ich obudzili. xP
Jedzie nasza karawana xD© yeti91
keep smile :), Żory© yeti91
Jezioro Rybnickie© yeti91
W drogę z nami wyrusz Panie...© yeti91
Kościół w Centawie© yeti91
Późno już, otwiera się noc© yeti91
Kluczbork nocą© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
216.24 km
0.00 km teren
11:52 h
18.22 km/h:
Maks. pr.:52.64 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1800 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Ma przyczepka tańczy, tańczy, tańczy, tańczy...
Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Gorlice -> Nowy Sącz -> Marcinkowice -> Limanowa -> Mszana Dolna -> Rabka -> Sucha Beskidzka -> Wadowice -> Kęty -> Czechowice-DziedzicePierwszy dzień wyprawy i od razu załamka. Najpierw nie mogłam upchać worków do siatek, a później próbuję ruszyć rowerem i hmmm sama siebie pytam co jest. Ledwo ruszam, a jak już jadę, to nie mogę kiery w ręce utrzymać. Na nie szczęście wszystkiemu przygląda się mama a ja powtarzam to co w Wierchomli przed startem, czyli jest ok. A oczywiście nie jest. Dojeżdżamy pod Grosar, my to znaczy ja, Tomek, Patryk i Szymek- nasz komitet pożegnalny, i próbujemy coś przepakować. Zapewniam mamę, że coś to dało i jedziemy. Niestety nadal nie mogłam utrzymać się w pionie, więc wymieniamy się rowerami z Tomkiem i tak już jedziemy cały dzień. Na zjeździe z Ropskiej niezbyt miłe zdarzenie, na szczęście jedyne takie podczas całej wyprawy. Patryk z Szymonem towarzyszyli nam do Grybowa, potem jedziemy już sami. Pierwszy postój pod stacją w NS, następne tak samo jak ten nie były dłuższe niż kilkanaście minut. W Chełmcu skręcamy na Marcinkowice, żeby ominąć podjazd na Wysokie, chociaż tutaj też nie brakło górek. Przejeżdżamy przez Limanową i jedziemy główną drogą na Mszanę Dolną, niestety nie korzystając z płaskiego objazdu przez Łososinę Górną. Droga, jak przystało na Beskid Wyspowy cały czas wiedzie z górki na górkę, pokonujemy podjazd za podjazdem. Najprzyjemniejszy jej odcinek to chyba 10km zjazd do Mszany Dln. Coś mi lewe kolano zaczęło padać, więc musiałam zwolnić na podjazdach( zresztą nigdy szybko pod górę nie jadę :P). Z Mszany Dln. do Rabki i tam jakiś 10min. postój regeneracyjny, a w Jordanowie jeden z najpiękniejszych widoków na trasie czyli Góry Moje :) No tak, dziekuję Tomkowi, że jeszcze wtedy pozwolił mi zrobić parę fotek. Potem były miłe zakręty i już sama nie pamiętam co dalej. Pewnie górki. Na drodze z Suchej Beskidzkiej spotkaliśmy miłych bikerów i nie wiadomo dlaczego pierwsze pytanie jakie nam zadali brzmiało: "Dookoła Polski?" Skąd oni wiedzieli... Chwila na rynku w Wadowicach, gdzie wzbudziliśmy zainteresowanie przechodniów i znowu poznaliśmy dwóch rowerzystów, jeżeli dobrze pamiętam, z Wrocławia, jadących na rekolekcje do Tarnowa. Ruszamy dalej mijając bokiem ogromny korek pomiędzy Andrychowem, a Kętami. I znowu na jednym przystanku za Kętami spotykamy pewnych rowerzystów, którzy stwierdzają- "Pewnie nad morze jedziecie"xDPóźniej krętą i skomplikowaną drogą prowadzącą obok tysiąca stawów docieramy do Czechowic. Wielka radość-udało się!!! i to jeszcze za widoku :D
Mamo zabierz mnie stąd... - stacja paliw Nowy Sącz© yeti91
Tatry, przed Jordanowem© yeti91
Wadowice© yeti91
Długo jeszcze...? ;P© yeti91
Następny =>
Kategoria 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
41.72 km
0.50 km teren
02:04 h
20.19 km/h:
Maks. pr.:51.56 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Ostatnie namaszczenie
Piątek, 10 lipca 2009 · dodano: 11.07.2009 | Komentarze 0
Z Tomkiem, który miał pojechać do Biecza, żeby pożegnać się z rodziną. Po "ostatnim namaszczeniu" pojechaliśmy jeszcze po menażkę do Biecza, a potem przez Libusze do Lipinek i przez Rozdziele do Krygu, tym razem do mojego znajomego. Po króttkiej rozmowie ruszyliśmy dalej główną drogą do Gorlic. Na Maćkowej Górze złapał nas deszcz, na szczęście szybko przestało padać. Potem zrobiłam mały joke Dudkowi, bo gdy on zdejmował płaszcz przeciwdeszczowy, ja pojechałam sobie spokojnie dalej, tylko bardziej płaską drogą. Po drodze jacyś goście darli się na mnie "O Tour de Pologne" xD.Spotkaliśmy się z Tomkiem na zakręcie w Sokole, jeszcze pod basen razem , a później już sama. Kategoria do 50km, niezupełnie na dwóch kółkach, sama, z kimś
Dane wyjazdu:
2.00 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Testy
Środa, 8 lipca 2009 · dodano: 08.07.2009 | Komentarze 0
Test jazdy z zapakowaną przyczepką. Trochę ją czuć, ale nie jest źle. Kategoria do 50km, niezupełnie na dwóch kółkach
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Nareszcie w domciu...tym prawdziwym...
Sobota, 4 lipca 2009 · dodano: 05.07.2009 | Komentarze 2
Po ponad dwumiesięcznej przerwie wróciłam do domku, ale spoko, nie mieszkałam w tym czasie w kartonie pod mostem, tylko w domu tym co zawsze. Ale, że Yeti pochodzi z gór, to jego prawdziwy domek jest właśnie tam ;DUdało mnie się wyrwać mamę i pojechałyśmy w Tatry. Szukając pustych miejsc na mapie Tatr Polskich znalazłam Szpiglasowy Wierch. Najpierw starą drogą do schroniska w Roztoce, potem dalej zielonym do Pięciu Stawów. Dawno tamtędy nie szłam. Coś ostatnio nie mam szczęścia do pogody, bo zaczęło kropić. Na szczęście już przy Siklawie przestało i reszta drogi w słońcu za chmurką. Potem na żółty i pod górę na Szpiglasową Przeł. (2110m n.p.m.) i Szpiglasowy Wierch( 2172m n.p.m.). Tam mama stwierdziła, że grupka chłopaków na szczycie to na pewno klerycy, bo jeden chciał odmawiać koronkę. Okazało się, że to tylko licealiści xD Szlak ładny widokowo i dosyć ciekawy, chociaż liczyłam na to, że będzie troszkę trudniejszy, a tu niewiele śniegu i parę łańcuszków. W każdym razie widoki piękne. Z powrotem do Morskiego Oka i asfaltem(chyba najgorszy odcinek) do Palenicy Białczańskiej.
trochę inny przelicznik niż zwykle 40 GOT i 10h w górach
Pozdro dla wszystkich :)
Prysznic za darmo© yeti91
Iść, ciągle iść...© yeti91
Tu było Yeti© yeti91
Prawie jak na lodowcu© yeti91
Yeti w krainie wiecznego śniegu xD© yeti91
Po co im te łańcuchy ?© yeti91
Na szczycie© yeti91
Panorama ze Szpiglasowego Wierchu© yeti91
Dolina za Mnicchem© yeti91
Tatry z Głodówki© yeti91
Kategoria niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś
Dane wyjazdu:
51.48 km
3.00 km teren
02:18 h
22.38 km/h:
Maks. pr.:49.68 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Najazd kosmitów
Piątek, 3 lipca 2009 · dodano: 03.07.2009 | Komentarze 0
Z Dudkiem testować sprzęt. Miało być krótko,ale było tak wesoło, że przedłużyliśmy sobie trasę. Do Korczyny pooglądać pogrom truskawek, potem pod górę na Sośniny i do Wójtowej. Stamtąd na Harklową i do Osobnicy. Stwierdziliśmy, że jest za późno, żeby jechać na Dębowiec, to pojechaliśmy do Radości. I rzeczywiście ludzie na nasz widok z radości nie wiedzieli co mają robić. Zresztą tak było wszędzie, gdzie pojawiliśmy się xD. Przez Dzielec i Bednarskie do Lipinek i skrótem do Wójtowej. Zadzwoniła Aniasz i nie mogłyśmy przestać rozmawiać. Dalej do Libuszy i główną drogą.Co do jazdy z przyczepką to wrażenia jak najbardziej pozytywne, zobaczymy co będzie jak ją obciążę.
Dzięki :)
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś
Dane wyjazdu:
202.37 km
18.00 km teren
10:23 h
19.49 km/h:
Maks. pr.:67.72 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Masakracja
Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 14.06.2009 | Komentarze 1
Miałam wyjechać o 5 rano, ale niestety nie byłam w stanie zwlec się z łóżka o tej porze. Ostatecznie wyruszyłam o 7.05. Cały czas pod wiatr, zimny zachodni wiatr brrr...Najpierw do Ropy i przez Tanią Górę(576m) potem zjazd do Brunar i w lewo na Izby. Właśnie w Izbach zrobiłam sobie chwilę przerwy, żeby zjeść śniadanie. Usiadłam sobie na huśtawce placu zabaw, bo mi się spodobała. Potem już terenowo przez płyty, po których z moją amortyzacją, a raczej jej brakiem lub działaniem tylko wtedy gdy nie trzeba,jechało się okropnie. Cały czas przypominałam sobie jak ta droga wyglądała 4 kwietnia-śnieg, lód, a bloki działały jak raki. Tym razem oprócz paru kałuż w lesie bez dodatkowych atrakcji. Od Tylicza jakieś kropelki zaczęły spadać z nieba, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. W Muszynie jakieś dzieciaki zaczęły mi machać, całkiem milusio ;)Trasa wspólna tylko do Muszyny, dzisiaj nie skręciłam na Szczawnik, mimo, że pasowało by jeszcze raz tą trasę przejechać, ale na dzisiaj miałam nieco ambitniejszy plan. Cały czas wzdłuż Popradu nie do końca płaską drogą, przynajmniej wydawało mi się, że powinna być bardziej płaska. W Zubrzyku spotkałam bardzo miłą panią ekspedientkę, która wyliczała mi wszystkie możliwe terenowe trasy w okolicy. Pozostałam jednak przy swojej. Przed Rytrem zatrzymałam się, żeby wyregulować hamulce i wtedy zaczęło padać. Już miałam rezygnować z podjazdu i dobrze, że tego nie zrobiłam. Tak więc prawie cały podjazd w lekkim deszczyku. A zapomniałam dodać na co ten podjazd:D Najpierw do Roztoki Ryterskiej, a potem już cały czas leśną, kamienisto-błotną drogą niebieskim szlakiem rowerowym. Trasa przyjemna, wkurzały mnie tylko metalowe rynienki w poprzek drogi co kilkadziesiąt metrów. Wyjechałam na Przeł. Żłobki(1109m) i nieco powyżej niej już musiałam zacząć prowadzić, a jeszcze wyżej nieść mojego Krossa. Tylko kilkadziesiąt ostatnich metrów można było wsiąść na bike'a. A ten szczyt to Radziejowa(1262m)i tym samym mój rekord wysokości rowerem został pobity :) Parę fotek na wieży i stwierdziłam, że najbezpieczniejsza droga powrotu na ziemię to czerwony pieszy na Przehybę i potem asfaltowy zjazd. W całości wylądowałam w Gołkowicach i przez NS jechałam na Gorlice. Coś mi ciężko było, zwłaszcza pod górki. W Szymbarku z naprzeciwka jechał Bartek i razem śmignęliśmy jeszcze pętlę do Biecza, dzięki za ciągnięcie :)Chwilę jeszcze pogadaliśmy i potem już tylko pół km do domu.pozdro
#lt=49.54482&ln=20.79437&z=10&t=2
ponieważ blog prowadzę dopiero od maja zamieszczam kilka fotek z kwietnia z tej samej trasy
Zdjęcia z kiedyś
Wschodzik z podjazdu na Tanią Górę© yeti91
Moja ulubiona kapliczka© yeti91
A ulubiona z powodu tej stopy xD© yeti91
Wtedyy droga z Izb do Tylicza wyglądała właśnie tak© yeti91
Zdjęcia dzisiejsze
Misiaczek padł-na podjeździe© yeti91
Tu już trzeba było go nieść© yeti91
Na wieży- widać, że osoba na zdjęciu ma nierówno pod sufitem ;D© yeti91
Teraz jadę tam© yeti91
I jeszcze Tatry z Przehyby© yeti91
Kategoria teren, 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, sama, z kimś
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Tatry panoramicznie
Sobota, 23 maja 2009 · dodano: 23.05.2009 | Komentarze 1
Nie mam osobnego bloga na góry, które(zwłaszcza te wyższe) są dla mnie ważniejsze od dwóch kółek, więc wrzucam tutaj. Rodzinny wypad w Gorce, trasa z Rzek przez Kudłoń na Turbacz,potem z powrotem do Rzek przez Jaworzynę Kamienicką. Na pocz. mglisto i ponuro, lecz z czasem się rozpogodziło i co dało świetne widoczki na Taterki z Hali Długiej. Po drodze spotkałam bardzo sympatycznego i wyjątkowo zakręconego, także rowerowo, ks. Aleksandra i szczególne pozdrowionka dla niego ;)Na początku było tak-podejście pod Kudłoń© yeti91
I co to ma znaczyć?!© yeti91
Na Turbaczu© yeti91
....© yeti91
Z dedykacją dla Macieja xD© yeti91
Kategoria z kimś, niezupełnie na dwóch kółkach