Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti91 z miasteczka Gorlice/Kraków. Od 1 maja 2009r. przejechałam 48545.26 kilometrów w tym 3908.42 w terenie. Toczę się powoli, ale cały czas do przodu ;P z prędkością średnią 18.84 km/h.Więcej o mnie.
Moje rowery
Najciekawsze wyprawy:
Passo dello Stelvio 2010
Dookoła Polski 2009
Pielgrzymka Rowerowa Rzeszów-Dębowiec 2009
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty10 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień1 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik8 - 0
- 2022, Sierpień11 - 0
- 2022, Lipiec21 - 0
- 2022, Czerwiec19 - 0
- 2022, Maj17 - 0
- 2022, Kwiecień22 - 0
- 2022, Marzec22 - 0
- 2022, Luty16 - 0
- 2022, Styczeń22 - 0
- 2021, Grudzień21 - 0
- 2021, Listopad23 - 0
- 2021, Październik16 - 0
- 2021, Wrzesień16 - 0
- 2021, Sierpień17 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec23 - 0
- 2021, Maj25 - 0
- 2021, Kwiecień23 - 0
- 2021, Marzec25 - 0
- 2021, Luty19 - 0
- 2021, Styczeń27 - 0
- 2020, Grudzień21 - 0
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik20 - 0
- 2020, Wrzesień26 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec22 - 0
- 2020, Czerwiec27 - 0
- 2020, Maj20 - 0
- 2020, Kwiecień21 - 0
- 2020, Marzec20 - 0
- 2020, Luty21 - 0
- 2020, Styczeń7 - 0
- 2019, Grudzień13 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik17 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 0
- 2019, Sierpień16 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec12 - 0
- 2019, Maj5 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec6 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik3 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 0
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj2 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 0
- 2018, Marzec1 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń16 - 0
- 2017, Grudzień7 - 0
- 2017, Listopad17 - 0
- 2017, Październik16 - 0
- 2017, Wrzesień20 - 0
- 2017, Sierpień6 - 1
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj20 - 0
- 2017, Kwiecień15 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad20 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień23 - 1
- 2016, Lipiec7 - 0
- 2016, Czerwiec14 - 0
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec22 - 0
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń11 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień15 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec8 - 0
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj5 - 0
- 2015, Kwiecień14 - 0
- 2015, Marzec8 - 4
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień2 - 0
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Kwiecień10 - 1
- 2014, Marzec5 - 0
- 2014, Luty1 - 0
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad9 - 3
- 2013, Październik7 - 5
- 2013, Wrzesień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień14 - 0
- 2013, Marzec15 - 0
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad2 - 0
- 2012, Październik18 - 0
- 2012, Wrzesień17 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec9 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec23 - 2
- 2012, Luty2 - 0
- 2011, Grudzień8 - 2
- 2011, Listopad10 - 0
- 2011, Październik18 - 1
- 2011, Wrzesień2 - 2
- 2011, Lipiec1 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 10
- 2011, Maj9 - 6
- 2011, Kwiecień12 - 6
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Luty1 - 3
- 2011, Styczeń1 - 3
- 2010, Grudzień5 - 7
- 2010, Listopad15 - 7
- 2010, Październik19 - 13
- 2010, Wrzesień12 - 6
- 2010, Sierpień26 - 10
- 2010, Lipiec29 - 19
- 2010, Czerwiec34 - 37
- 2010, Maj15 - 40
- 2010, Kwiecień32 - 16
- 2010, Marzec28 - 13
- 2010, Luty7 - 9
- 2010, Styczeń4 - 5
- 2009, Grudzień15 - 8
- 2009, Listopad18 - 21
- 2009, Październik15 - 18
- 2009, Wrzesień29 - 13
- 2009, Sierpień22 - 15
- 2009, Lipiec26 - 7
- 2009, Czerwiec29 - 25
- 2009, Maj20 - 29
Wpisy archiwalne w kategorii
wyprawy
Dystans całkowity: | 7431.28 km (w terenie 290.50 km; 3.91%) |
Czas w ruchu: | 384:09 |
Średnia prędkość: | 17.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.39 km/h |
Suma podjazdów: | 18492 m |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 125.95 km i 7h 31m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
134.56 km
10.00 km teren
07:56 h
16.96 km/h:
Maks. pr.:46.05 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:340 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Pomorze wcale nie jest płaskie
Poniedziałek, 27 lipca 2009 · dodano: 08.08.2009 | Komentarze 0
Świnoujście -> Międzyzdroje -> Dziwnówek -> Trzebiatów -> Kołobrzeg -> Koszalin -> Ustronie Morskie -> GąskiPobudka i tak za późno, bo już zaczęli po okolicy łazić ludzie i gapić się na nas jak na UFO. Szybko zebraliśmy się z naszego pięciogwiazdkowego hotelu i w drogę. Do Międzyzdroi przez Woliński PN pełen wrednych górek. W Międzyzdrojach poszukiwanie alei gwiazd i oczywiście mój towarzysz odnalazł swój podpis :P No jakby inaczej, takiej postaci nie mogło tam zabraknąć xD. Potem do Dziwnówka, gdzie zatrzymaliśmy się na plaży i nawet udało mi się trochę popływać. Poszukiwania rodziny Aniasza nie trwały długo, przeprosiliśmy za kłopot z nami związany i jedziemy dalej. Po drodze minęliśmy ruiny kościoła w Trzęsaczu, następnie przez Trzebiatów, Kołobrzeg. Trochę spóźniliśmy się, bo dzień wcześniej w Trzebiatowie odbywały się zawody Strong Man, a tak z ciekawostek to w mieście tym odbywa się coś takiego jak "Święto kaszy". W Kołbrzegu sklep ze sprzętem militarnym. Za Kołobrzegiem w lewo na Ustronie Morskie i dalej w prawo wzdłuż wybrzeża. Po jakimś czasie asfalt zamienił się w błotnisto- piaszczystą drogę. Ciężko było znaleźć miejsce na nocleg, bo jak nie teren wojskowy, to zakaz wstępu na wydmy, a pól namiotowych pełno, więc spanie u kogoś w ogródku odpada. Na pole oczywiście nas nie stać. W Gąskach w końcu skręciliśmy na plażę i tam zostaliśmy.
"Śpij, nocą śnij, niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi..."© yeti91
Podpis i dłoń Gwiazdy ;)© yeti91
Morza szum... Trzęsacz© yeti91
Ruiny kościoła© yeti91
Pojazd nieco przypominający nasze rowery :P© yeti91
Odważny Dudek zamoczył stopy xD© yeti91
Zachód słóńca© yeti91
Zdjęcie z wycieczki rowerowej© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy, z kimś
Dane wyjazdu:
185.00 km
80.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:570 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Tam gdzie nie ma dróg, są ścieżki rowerowe
Niedziela, 26 lipca 2009 · dodano: 07.08.2009 | Komentarze 0
Szczecin -> Buk -> Blackensee -> Hintersee -> Ueckermunde -> Anklam -> Pinnow -> Usedom -> Zirchow -> ŚwinoujścieTak szybko nie udało nam się uciec, po powrocie z mszy św. rodzina Tomka chciała na s zatrzymać aż do obiadu, ale aż tyle czasu nie mogliśmy spędzić w Szczecinie. Skończyło się tylko na pysznym śniadanku. Potem obdarowani prowiantem na drogę ruszyliśmy w str. granicy niemieckiej. I właśnie przed samą granicą spotkaliśmy bikera, który udzielił nam przydatnych wskazówek. Niemcy bardzo pozytywnie nas zaskoczyły - pełno ścieżek rowerowych i nawet tam gdzie droga dla samochodów jest średnio przejezdna obok można natrafić na 2m asfaltową ścieżkę rowerową. A rowerzystów tutaj pełno, zwłaszcza z sakwami lub przyczepkami. Co jakiś czas drogowskazy i mapki, żeby się nie zgubić. A kierowcy mili jak nigdzie, potrafią nawet zjechać z drogi i ustąpić miejsca rowerzyście. Ścieżki są albo asfaltowe, albo żwirowe, dużo też jest wyłożonych płytami betonowymi. Pierwszy odcinek pokonaliśmy nasypem kolejowym praktycznie cały czas przez las, potem trochę asfaltu i płyt. Żeby nie płacić ok 30zł za przeprawę promową musieliśmy dojechać do Anklam na jedyny most. Niestety nie udało się wrócić do Polski za widoku. W Świnoujściu znaleźliśmy się przed północą, kupiliśmy podstawę naszego wyżywienia czyli mleko i przedostaliśmy się promem na drugą stronę miasta. Jeszcze tylko odwiedziny stacji benzynowej w celu kupienia zapalniczki i szukamy jakiegoś zabudowanego przystanka. Wpadamy na drogę krajową, jedziemy kilka km i nic. Padnięci rozkładamy się gdzie bądź, gotujemy mleko i dobranoc...
Oryginalny domek- ścieżka rowerowa, Deutschland© yeti91
Ueckermunde, Zalew Szczeciński© yeti91
Przed Anklam© yeti91
Przeprawa promowa- Świnoujście© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria teren, 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
221.00 km
0.00 km teren
13:16 h
16.66 km/h:
Maks. pr.:45.58 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:670 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Przez puszczę w Szczecinie
Sobota, 25 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Świebodzin -> Lubrza -> Łagów -> Koryta -> Walewice -> Sulęcin -> Kostrzyn nad Odrą -> Chwarszczany -> Mieszkowice -> Chojna -> Gryfino -> SzczecinWstaliśmy wcześnie rano i wyjechaliśmy chyba ok. 6. Z Przemkiem pożegnaliśmy się wczoraj, żeby go nie budzić o tej porze. Najpierw tak jak wczoraj do Lubrzy, później na Łagów. Tam śniadanko przy zamku i jedziemy dalej. Mieliśmy się dostać do Sulęcina przez Jemiołów, ale miejscowi zapytani o tą drogę powiedzieli,że jej nie ma. W końcu dowiedzieliśmy się, że obok niej jest teren wojskowy i być może dlatego, że jest tam zbyt niebezpiecznie, droga w rzeczywistości nie istnieje. Pojechaliśmy kawałek główną, potem boczną i zagmatwaną trasą. Z Sulęcina do krajowej 22, potem prostą i nieciekawą drogą do Kostrzyna nad Odrą. W Kostrzynie też nie znaleźliśmy nic ciekawego, oprócz burzy, którą przeczekaliśmy na przystanku. Było późno, więc jechaliśmy najkrótszą drogą w stronę Szczecina. Zaraz przed przejazdem pod autostradą dosłownie padliśmy,co zmusiło nas do zatrzymania się na stacji i zjedzenia zapasów. Do Szczecina dojechaliśmy już jak było całkiem ciemno, ale to nie koniec. Wjechaliśmy ulicą Rymarską i jedziemy tak cały czas, ciocia Tomka kieruje nas przez telefon. Mamy jechać jakąś autostradą poznańską. Skręciliśmy na nią i tu szok :0 jedziemy i nagle zaczyna się las, kończą się latarnie. Zastanawiamy się, czy nie zbłądziliśmy. Las ciągnął się chyba z 5 km, i już wątpimy czy dojedziemy dzisiaj na miejsce. Jedziemy sobie i nagle ktoś z samochodu jadącego w przeciwnym kierunku drze się :"Tomek, Tomek!". A Tomek tak ostro zahamował, że nie zdążyłam zareagować, a siedziałam mu na kole. No to wywaliłam się z moją całą lokomotywą, ale na szczęście szybko się zebrałam. Wujek Tomka doprowadził nas na miejsce etapami tzn. było coś takiego:" Jedźcie prosto na światłach w prawo, na rondzie drugi wyjazd, potem prosto i w lewo, ja będę tam czekał". No i czekał i następne komenda i znowu to samo i tak chyba 4 razy :D Ale udało się ! dotarliśmy :)
Nietypowa ściana budynku poczty w Lubrzy© yeti91
Łagów- wiadukt kolejowy© yeti91
Śniadanie na zamku© yeti91
Pomnik przyrody nad Jeziorem Łagowskim© yeti91
Ponorama z wieży widokowej "Czarnowska górka" PN Ujście Warty© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
27.80 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:130 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Wśród nenufarów
Piątek, 24 lipca 2009 · dodano: 07.08.2009 | Komentarze 0
Udało się uprosić Tomka i mamy 1 dzień odpoczynku- jedziemy na kajaki :D Ze Świebodzina do Lubrzy do ośrodka, którego nazwy już nie pamiętam. W każdym razie polecam, bo naprawdę miła obsługa, a zwłaszcza właściciel, który nawet dał nam rabacik. Płyniemy sobie rzeczką obijając się o konary i raz prawy, raz lewy brzeg. Dopiero po zmianie sternika idzie nam to w miarę płynnie. Śniadanko na Jeziorze Paklicko Wielkie wśród nenufarów, czyli grzybieni białych. Płyniemy dalej przebijając się przez szuwary i szukając rzeczki. Do Gościkowa dopłynęliśmy w samą porę, to znaczy idealnie trafiliśmy w środek burzy. Przeczekaliśmy ją pod mostem, potem jak już przyjechały nasze rowery na przystanku. Do Świebodzina wróciliśmy bocznymi drogami, czyt. nie spodziewaj się tu dobrego asfaltu, w większości betonowe płyty. Wieczorem przechadzka po mieście.Słodkie lenistwo ;)© yeti91
I jak tu się nie śmiać ;D© yeti91
Przedzierając się przez szuwary© yeti91
I przez konary© yeti91
Podziwialiśmy łabędzie© yeti91
I nenufary© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria do 50km, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
168.55 km
0.00 km teren
08:17 h
20.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Prom za free xD
Czwartek, 23 lipca 2009 · dodano: 18.08.2009 | Komentarze 0
Włodzice Małe -> Bolesławiec -> Szprotawa -> Kożuchów -> Nowa Sól -> Niedoradz -> Milsko -> Przewóz -> Sulechów -> ŚwiebodzinTaki świetny nocleg, że aż się nie chce odjeżdżać, ale komu w drogę, temu hulajnogę. Jedziemy nie mamy wyjścia. Namówiliśmy Andrzeja, żeby nas kawałek podwiózł i mieliśmy przewodnika aż do Bolesławca. A w Bolesławcu śniadanko pod Tesco i suszenie bielizny na wózku sklepowym xD Później drogą 297 na Zieloną Górę. W Szprotawie Tomek nareszcie kupił linkę do przerzutki i mógł jechać na innych niż 2 z przodu biegach. Pewnie niewiele mu to dało, bo podjazdy się skończyły, no chyba że na moje nieszczęście częściej używał 3 ;) Cały dzień mieliśmy wiatr, uwaga, tak właśnie, niesamowite - w plecy! Jechało się znacznie lżej. Nie wiem jak to zrobiliśmy, ale w Kożuchowie przegapiliśmy skręt na Zieloną Górę i wypadliśmy w Nowej Soli. Z pomocą mieszkańców i mapy wynaleźliśmy drogę awaryjną. Do Niedoradza i na Zabór. Tam zobaczylimy znak "Przeprawa promowa" i pytamy się tutejszych ile takie coś kosztuje, a oni, że za free. No to jedziemy, czemu nie. Jakieś 4,5 km i już stoimy nad brzegiem Odry. A okazało się, że prom od miesiąca nie kursuje :0 i co teraz. Wracać się i nadrabiać 20-30km? Błagamy pana, który przyznał się, że ma łódkę, żeby nas przewiózł. Nie byłoby problemu, gdybyśmy jechali na pusto, z bagażami nie za bardzo chce nas zabrać na pokład. Udało się uprosić i płyniemy. Prąd znosi niesamowicie, trzeba umieć wiosłować, bo inaczej zamiast na drugi brzeg, to dopłynęlibyśmy do Szczecina :D Dziękujemy za uratowanie i jedziemy dalej przez BoJadła, ciekawa nazwa :), Trzebiechów i do Sulechowa. Tam łapie nas burza i szczęśliwie docieramy pod dach do Biedronki, bo za nią jeszcze przechodzi kilka znacznie gorszych burz. I gdyby nie ta burza to nie wiedziałabym, że w Sulechowie rośnie najstarsza w Europie morwa biała, a właśnie pod nią przeczekałam pierwszą burzę :) Do Świebodzina docieramy główną drogą, mijani i ochlapywani przez tiry. Rozbijamy się na działce u kolegi z Wołczyna i jeszcze idziemy do niego umyć się i coś zjeść i przy okazji pooglądać filmiki. Przyjęci zostaliśmy bardzo miło i znowu mieliśmy aż za dobre warunki, nie ma co się przyzwyczajać do luksusów.
Ale wkoło jest wesoło...© yeti91
Cały nasz ekwipunek© yeti91
Tak niewiele trzeba, żeby sprawić dziecku radość ;© yeti91
Pałac w Trzebiechowie© yeti91
Figura Chrystusa z Rio przed Świebodzinem(w budowie© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 150-250km, niezupełnie na dwóch kółkach, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy, z kimś
Dane wyjazdu:
104.98 km
0.00 km teren
06:14 h
16.84 km/h:
Maks. pr.:52.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1050 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Karkonosze
Środa, 22 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 1
Karpacz -> Szklarska Poręba -> Świeradów Zdrój -> Mirsk -> Lubomierz -> Lwówek Śląski -> Włodzice MałeNastępny ostry dzień, i jak zwykle zaczął się od podjazdu. Do Karpacza górnego, i chyba już na samym końcu pochyłości w lewo pod zabójczą górkę, z której nawet bałam się zjeżdżać,a wszystko po to, żeby zobaczyć ewangelicką świątynię Wang, przeniesioną w całości do Polski z Norwegii. Droga nie dość, że stroma to jeszcze wyłożona granitową kostką, strach iść tędy w spdach. Z Karpacza na Podgórzyn przez Przesiekę (skałka z lokomotywą) Później do Szklarskiej Poręby i towarzysze zapragnęli kąpieli, więc zatrzymaliśmy się przy strumyku i przy okazji przeszłam się z Darkiem nad Wodospad Szklarki. Szlak początkowo miał być na 5 min, za 100m drogowskaz 20min co jest... im bliżej tym dłużej xD W rzeczywistości zajęło to 20 min. Z Szklarskiej podjazdem na Zakręt Śmierci, na szczęście udało nam się przeżyć ;), a z zakrętu ładny widok na Karkonosze. Przyjemny zjazd i już jesteśmy w Świeradowie. Pytamy się jakiejś kobiety gdzie jest to uzdrowisko, a ona pokazuje nam, że po drugiej stronie drogi jakieś 5 m od nas. Trzeba być udanym. W najdłuższej w Polsce hali uzdrowiskowej(80m) zostaliśmy przywitani koncertem :) jak miło, nie trzeba było. Później do Mirska, a że zgłodnieliśmy to najsilniejszy uczestnik skoczył do piekarni... i w efekcie dostał 3 chałki i kilka drożdżówek za cenę 2 chałek. Ach ten urok ;P Po drodze magiczne miejsce - Pławna Dolna. Magiczne chyba pod każdym względem. Główna atrakcja to starannie wykonany zamek legend śląskich, a dla rowerzystów ścieżka rowerowa ciągnąca się do samego Lwówka Śląskiego, najlepsza ścieżka jaką kiedykolwiek w życiu jechałam.
A w Lwówku, dla mnie najważniejsze to Szwajcaria Lwówecka czyli skałki, i mniej ważne, czyli zamek. W Lwówku właśnie spotkaliśmy się z naszym dzisiejszym gospodarzem Andrzejem, który doprowadził nas na nocleg.
Kościółek Wang© yeti91
Rzeźba łazarza© yeti91
Warto mieć nadzieję, że kiedyś będzie lepiej© yeti91
Śnieżka z Karpacza Górnego© yeti91
Skałka z ciuchcią© yeti91
Wodospad Szklarki© yeti91
Karkonosze z zakrętu śmierci© yeti91
Zakręt śmierci© yeti91
Jaka radość na twarzy Dudka...© yeti91
Pławna Dolna-magiczne miejsce© yeti91
Szwajcaria Lwówecka© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy, z kimś
Dane wyjazdu:
137.85 km
0.00 km teren
08:39 h
15.94 km/h:
Maks. pr.:46.55 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1785 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Przez Czechy- premia górska
Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Radków -> Karłów -> Kudowa Zdrój -> Czermna -> Hronov -> Starkov -> Dolni Adrsprach -> Mezimesti -> Kochanów -> Kamienna Góra -> Kowary -> KarpaczNajpierw terenem, żeby dostać się na podjazd pod Karłów. Podjazd dość długi ale jak zawsze pod górkę nie spieszyło mi się, zwłaszcza, że wkoło pełno skałek. Jechałam sobie powoli niestety pozbawiona możliwości robienia zdjęć, bo ktoś mi wziął baterie.Wytoczyliśmy się na górę i później został już tylko zjazd do Kudowej, i tu mi się przypomniało że dla jednego uczestnika wszystko co na K nazywało się Kłodzkiem, więc nie jechaliśmy do Kudowej, tylko do Kłodzka, nie przejeżdżaliśmy przez Krzeszów, tylko przez Kłodzko i nie spaliśmy w Karpaczu tylko w Kłodzku xD.Małe zakupy i ruszamy do naszego celu z dnia poprzedniego czyli kaplicy czaszek w Czermnej. Miejsce interesujące, w Europie są tylko 3 takie obiekty. Niestety robienie zdjęć wewnątrz teoretycznie zakazane, ale dla chcącego nic trudnego ;)Potem przez turystyczne przejście graniczne do Czech i niedaleko za granicą jedziemy sobie i po lewej mijamy duże pole... maku. Dziwnie to wyglądało, u nas nic podobnego nie spotkamy. Do Hronova, potem hmmm małe problemy z nawigację i awaria w rowerze Darka. Po trzech km podjazdu zawróciliśmy do Hronova i z pomocą miejscowych trafiliśmy na drogę do Starkova. Cały czas wzdłuż rzeki,już nie pamiętam w czym po lewej było miasteczko z dzikiego zachodu. Wśród łąk i lasu do Dolnego Adrsprachu do skalnego miasteczka. Po drodze pogadałam sobie po angielsku, jak się okazało z Polakami :D Myślałam, że padnę. Człowiek trudzi się, żeby cie zrozumieli, a wystarczyło po polsku zagadać. Rzeczywiście pełno tu Polaków, do naszej granicy w linii prostej tylko kilka km. A naprawdę warto, czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Faceci mieli już chyba ze mną dość, bo skałek było tam mnóstwo a ja oczywiście musiałam się przy większości z nich zatrzymać, ale kto zna definicję wspinacza, ten zrozumie. Mieliśmy iść do Górnego Jeziora, ale surprise. Druga kasa biletowa i płatne tylko w koronach czeskich. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy drogą okrężną do Adrsprachu.
Do Mezimesti przez Teplice i na stronę polską, małe zakupy i następnie do kamiennej góry przez Kochanów. Tam większe zakupy w supermarkecie. Krzeszów- Bazylika NMP z daleka wygląda imponująco, zresztą z bliska też. Potem do Kowar przez milutki podjazd. Zjazd już w całkowitej ciemności, jeszcze miałam słabe baterie w czołówce i niewiele widziałam przed sobą. Do Karpacza dotarliśmy o podobnej porze jak do Wołczyna, jednak okazało się że pola namiotowego zaznaczonego na mapie w rzeczywistości nie ma, i cały podjazd na marne. Zjechaliśmy na najbliższy camping. Nie stać nas było na spanie w namiocie, bo to 3zl więcej na os, więc....... 3 os. bez namiotu. Gościu zaniemówił, ale że był wyrwany ze snu to chyba już nic nie kumał.
Podjazd do Karłowa, ciężko ale na widok skałek od razu lżej© yeti91
Cały czas takie widoczki© yeti91
Nie tylko ja podziwiałam skałki :P© yeti91
Kaplica czaszek w Czermnej© yeti91
Pole maku tuż za polską granicą© yeti91
Adršpašsko-teplické skály
Dolne Jezioro© yeti91
Coca-cola za darmo xD© yeti91
Skalne olbrzymy© yeti91
"Świat potworów w locie skamieniały"© yeti91
Pomnik w środku pola; gdzieś koło Kochanowa© yeti91
Sanktuarium w Krzeszowie© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
17.82 km
0.00 km teren
01:10 h
15.27 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:160 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Etap pieszy
Poniedziałek, 20 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Chocieszów -> RadkówNie do końca pieszy, najpierw trzeba było dojechać do Radkowa na pole namiotowe. Na dobry początek dnia dosyć ostry i długi podjazd, na pocieszenie potem zjazd do Wambierzyc. Mili ludzie popilnowali nam rowerów, a my poszliśmy zwiedzać sanktuarium- bazylikę pw. Nawiedzenia NMP. W Ratnie Dolnym(średniowieczny zamek) w lewo na Radków. Tam krótki postój na rynku, ponoć jakimś zabytkowym, ale oszałamiająco piękny to on nie był, i w stronę zalewu szukać pola namiotowego. Dotarliśmy, rozbiliśmy się i w drogę... pieszo. Na Szczeliniec, później miały być Błędne Skały ale po drodze wycięli wszystkie drzewa ze szlakiem i szczęśliwym trafem nie skręciliśmy w odpowiednim momencie. Więc ruszyliśmy w stronę Karłowa. Po drodze siedział jakiś gościu w samochodzie no to czemu nie zapytać się gdzie jedzie. "Czy jedzie Pan może do Radkowa?"-pytamy. "Mam"- taką odpowiedź otrzymaliśmy. Mieć można dużo,a co on miał? Okazało się że turystów do zawiezienia. Od Karłowa szliśmy szosą i idziemy tak nie wierząc, że ktokolwiek się zatrzyma, jednak tysięczny z kolei kierowca zlitował się nad nami i mało tego podwiózł prawie na samo miejsce. Nawet to nie pomogło w ucieczce przed ulewą, która złapała nas kilkaset metrów przed namiotem, a zacinało tak mocno, że tylko można było stanąć pod drzewem i czekać aż przestanie.
Rano okazało się, że nie jesteśmy sami© yeti91
Bazylika w Wambierzycach© yeti91
Zamek w Ratnie Dolnym© yeti91
W drodze na Szczeliniec Wielki© yeti91
Widok ze szczytu© yeti91
Szczeliniec z Karłowa© yeti91
Gdy na morzu wielka burza...© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria do 50km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
70.91 km
0.00 km teren
04:29 h
15.82 km/h:
Maks. pr.:46.55 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:735 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Pójdę pod wiatr
Niedziela, 19 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Nysa -> Złoty Stok -> Polanica Zdrój -> ChocieszówA raczej pojadę z wielkim trudem..., ale po kolei. Nocleg był tak luksusowy, że spaliśmy długo jak nigdy. Po pobudce trzeba było znaleźć jakąś msze i okazało się, że w katedrze jest za jakieś 15min, więc szybko zebraliśmy się i poszliśmy. Później piesze zwiedzanie Nysy, przewodnikiem była s. Hiacynta, pyszny obiadek i oczekiwanie na 3 uczestnika wyprawy- Darka. Wyruszyliśmy ok. 16 i na pocz. mimo błogosławieństwa sióstr awaria- po ok. 100m Tomek urwał linkę od przerzutki. Jazda na 1 z przodu nie byłaby możliwa, więc za pomocą kamyczka wrzucił 2 i tak jechał kilka dni aż do Szprotawy przez najgorsze podjazdy. Pierwszy stop koło Jez. Otmuchowskiego, następny i chyba ostatni w Kłodzku. Cały czas pod silny wiatr, na prostej ciężko było utrzymać 15km/h (w moim przypadku :P) Masakra, strasznie się jechało. Zapomniałam, po podjeździe przed Kłodzkiem stanęliśmy na chwilę i Tomek zapomniał zapiąć worek. Mój Pysio tego nie przeżył :( W Kłodzku zaczęło się ściemniać i oczywiście miejsca na nocleg szukaliśmy w mroku. W Polanicy w prawo i rozbiliśmy się gdzieś przed Chocieszowem, jak się rano okazało nie tak daleko od ludzi.
Rynek w Nysie© yeti91
Drzewo na środku ulicy© yeti91
Siostry jak zawsze promienieją radością© yeti91
Nad Jeziorem Otmuchowskim© yeti91
towarzysze :)© yeti91
Dudek pozdrawia ;P© yeti91
Ratusz w Kłodzku© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy
Dane wyjazdu:
137.59 km
0.00 km teren
06:54 h
19.94 km/h:
Maks. pr.:38.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon V3
Po burzy nie zawsze świeci słońce
Sobota, 18 lipca 2009 · dodano: 06.08.2009 | Komentarze 0
Wołczyn -> Stare Czaple -> Jełowa -> Turawa -> Opole -> Niemodlin -> NysaWyruszyliśmy późno,o 12.30 chcąc zostać do końca spotkania. Pierwsze km z dziewczynami, potem już tylko we dwójkę.W Starych Czaplach w prawo na Bogacicę i dalej przyjemnymi bocznymi drogami w większości przez las. Po drodze kolejne zaskoczenie, już nie pamiętam w jakiej miejscowości. Jedziemy sobie, wioska się już dawno skończyła,puste pola, zaczyna się las. I wyrasta przed nami budynek wietnamskiej restauracji z sauna,basenem i nie wiadomo czym jeszcze. Dziwny jest ten świat. Później przez wioski takie jak Zameczek, Bukowo, Dębiniec aż do Jełowej. W Dębińcu ogromne dęby jak wskazuje sama nazwa. W Osowcu Śląskim skręciliśmy na Turawę i bylismy prawie na Węgrzech xD( a raczej w Węgrach-taka nazwa miejscowości ;)) Dojechaliśmy pod wał jeziora i już mieliśmy wychodzić na samą górę, gdy z nieba lunęło na nas i pioruny zaczęły walić z każdej strony. Na pięć minut wyjrzało słońce, a potem zachmurzyło i deszcz nie opuszczał nas już do końca dnia. Od Opola ulewa na całego, wysuszyliśmy się trochę w Tesco, nie na długo. W strugach deszczu jechaliśmy najkrótszą drogą do Nysy. Po wcale niekrótkich poszukiwaniach późną porą dotarliśmy do klasztoru ( tak, to chyba najlepszy nasz nocleg na całej trasie), gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Bóg zapłać siostrom.
Porządek musi być ;P- pole namiotowe w Wołczynie© yeti91
Dębiniec aleja dębowa© yeti91
Jak widać- niedaleko Węgier ;D© yeti91
Czas na kąpiel - Jez. Turawskie© yeti91
Już z nią dłużej nie wytrzymam, idę się utopić :P© yeti91
Opole© yeti91
<= Poprzedni
Następny =>
Kategoria 50-150km, niezupełnie na dwóch kółkach, z kimś, NWRDP (Dookoła Polski), wyprawy